Przez okno wpadły poranne promienie paryskiego słońca. Tutaj wszystko jest piękniejsze.. nawet pobudka i to jeszcze koło ukochanego mężczyzny. Uśmiechnęłam się i przejechałam kciukiem po jego nagiej klatce piersiowej. W pamięci miałam ostatnią noc. Najpiękniejszą w moim życiu. Spędzoną z NIM. Poczochrałam jego włosy, po czym złożyłam delikatny pocałunek na jego policzku i poszłam do łazienki. Odkręciłam ciepłą wodę i weszłam pod prysznic. Po chwili drzwi do kabiny odsunęły się, a na moich biodrach poczułam wielkie dłonie Mariusza. Przysunął mnie do siebie i zaczął całować moją szyję i kark. Obrócił mnie i szybkim ruchem wszedł we mnie podnosząc mnie i opierając o zimne kafelki. Po tak udanym i zaspakajającym poranku udaliśmy się na śniadanie do hotelowej restauracji. Mariusz tym razem postawił na ślimaki. A ja po długich namowach zgodziłam się na małże. Jeżeli coś mi się stanie to to będzie tylko i wyłącznie wina pana Mariusza Wlazłego. Gdy tylko wróciliśmy do pokoju siatkarz zadwonił do swojej matki, która tylko potwierdziła moje przypuszczenia, że wszystko jej w porządku i nie powinien o nic się martwić.
- słońce to teraz idziemy na miasto, później na obiad i na finał - zarządziłam
- a nie moglibyśmy zostać w pokoju - Mario wciągnął mnie na łóżko i ułożył swoje dłonie na moich pośladkach - seks to zdrowie - dodał uśmiechając się łobuziarsko
- co za dużo to nie zdrowo - musnęłam jego usta i wstałam zgarniając z szafki moją torebkę - długo mam na Ciebie jeszcze czekać ? - westchnęłam wystukując palcami pierwszą lepszą melodię.
- Ja czekałem na Ciebie całe 29 lat. I gdybym musiał czekałbym następne 30 byle tylko być z tobą - szybko zerwał się z posłania i przyciskając mnie do ściany i chwytając moją twarz w swoje ciepłe dłonie zachłannie wpił się w moje usta.
- zbieraj się. Idziemy - pociągnęłam go za rękę i szczęśliwi i zakochani wyszliśmy na zwiedzanie Paryża.
Jak para nastolatek trzymając się za ręce, przytulając się i co chwilę całując spacerowaliśmy tłocznymi ulicami francuskiej stolicy.
- zakupy ! - krzyknęłam uradowana stając pod centrum handlowym.
- godzinka i na obiad - stwierdził Wlazły i zaczęliśmy buszowanie po sklepach.
Po udanych zakupach wróciliśmy do hotelu i zostawiliśmy torby w pokoju. Szybki obiad i ruszyliśmy na kort tenisowy. Przed obiektem stała dużą grupka polskich kibiców. Widząc Mariusza od razu do nas podbiegli i poprosili bełchatowskiego siatkarza o autografy i zdjęcia. Stanęłam z boku i przyglądałam się zadowolonemu Szamponowi, rozmawiającemu w najlepsze z kibicami. Spojrzał w moją stronę i tylko wyszeptał ciche 'przepraszam'. Uśmiechnęłam się i weszłam na kort. Zajęłam miejsce na trybunach i przypatrywałam się rozgrzewce Jerzego. W pewnym momencie nasze spojrzenia odnalazły się. Uniosłam moje kciuki do góry i szeroko się uśmiechnęłam. Po chwili dołączył do mnie Mariusz. Objął mnie ramieniem i pocałował w policzek. Parę minut później dołączyła do nas Angelika, a spotkanie Janowicz - Ferrer rozpoczęło się. Niestety nasz dwumetrowy tenisita przegrał. Ale nawet jeżeli nie wygrał dla mnie i tak pokonał Davida.. osiągnął sukces.. wielki sukces. Teraz będzie rozpoznawany na ulicach całej Polski. Kto by pomyślał że jeszcze tydzień temu był zwykłym Jerzym Janowiczem, o którego talencie wiedzieli tylko nie liczni.
Gdy tylko zobaczyłam go wyłaniającego się z tłumu podbiegłam do niego razem z Angeliką i rzuciłyśmy mu się my szyję. Zaczęłyśmy go pocieszać. Jednak on nie potrzebował pocieszania. Był w wyśmienitym humorze. W czwórkę poszliśmy do jednej z restauracji usytuowanej w pobliżu symbolu Francji. Zajęliśmy miejsca przy jednym ze stolików i po przestudiowaniu karty dań złożyliśmy zamówienie.
- Olka to kiedy mamy spodziewać się zaproszenia na ślub ? - spytał nieoczekiwanie Jerzyk.
- ślubu ? - przełknęłam kawałek mojego dania i znacząco spojrzałam na przyjaciela.
- no przecież kiedyś musicie się pobrać - tenisista teatralnie wywrócił oczami
- mamy jeszcze czas - Mariusz położył swoją dłoń na mojej i zaczął głaskać ją swoim kciukiem.
Około 21 pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę naszego hotelu. Jutro czekał nasz lot powrotny.
Zmęczeni padliśmy na łóżko i wtuleni w siebie zasnęliśmy.
Rano obudził mnie dźwięk budzka. O 11:30 mieliśmy samolot powrotny do Łodzi, do Bełchatowa. Przeciągęłam się i zaczęłam budzić Wlazłego.
- zostańmy tutaj jeszcze - szepnął na pół śpiący
- Mariusz przecież wiesz że nie możemy - westchnęłam i zaczęłam wstawać
- poczekaj - chwycił mnie za rękę - zapomniałem Ci czegoś dać.
Właśnie ciekawe kiedy mario się oświadczy i w jaki sposób ! ;P zakupy chyba większość facetów ich nie lubi .. czekam na kolejny rozdział ! pozdrawaiam ;P
OdpowiedzUsuńooo ja ciee!
OdpowiedzUsuń