środa, 31 października 2012

5.

Mariusz delikatnie położył mnie na swoim ogromnym łóżku. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- spokojnie. nie bój się. chcę żebyś po prostu przy mnie była - powiedział po czym objął mnie ramieniem.
W nocy przyśnił mi się Jacek i ta zabawna scena "wpychania" tej laluni do szafy. Tym razem nie było mi do śmiechu. Wróciły do mnie wszystkie wspomnienia. Obudziłam się i cichutko wyszłam z sypialni siatkarza. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie gorącą czekoladę, po czym usiadłam na kanapie w salonie. Tym razem moje myśli znów "nawiedził" Wlazły. Analizowałam wszystkie jego ruchy, gesty, miny, muśnięcie warg, wspólnie spędzone chwile. Znamy się kilka dni, a już czuję się z nim strasznie związana.
Niespodziewanie poczułam czyjeś ręce na moich ramionach.
- co się stało ? Czemu płaczesz ? - nie czekając na moją odpowiedź przytulił mnie - chodź spać. już późno.
Po tych słowach ruszyłam do swojego pokoju.
- ale spać do mnie - chwycił mnie za rękę - bo inaczej nie usnę.
Ciągnięta przez Mariusza padłam na łóżko i  natychmiast zamknęłam oczy. Czułam jak przykrywa mnie kołdrą. Czułam jego przeszywające spojrzenie, jego rękę na moich plecach. Wodził nią po moim grzbiecie, schodząc coraz niżej.
- Mariusz - krzyknęłam po czym opuściłam jego sypialnie i udałam się do mojej. Zamknęłam drzwi na klucz i poszłam spać.

Obudziłam się po 10 wyszłam z pokoju. Miałam zamiar przeprosić Wlazłego, jednak go nie zastałam. Na stole w jadalni leżał bukiet czerwonych róż,  z karteczką :
"Przepraszam za wczoraj. Zachowałem się jak cham. Wybaczysz mi ? Mariusz. P.s. Pojechałem po małego wpadniemy jeszcze do centrum handlowego. trzymaj się" 
- już wybaczyłam - uśmiechnęłam się sama do siebie.

Przygotowałam sobie śniadanie. I usiadłam wygodnie na kanapie. Włączyłam tv na jakimś amerykańskim serialu i zajadałam się kanapkami.
Nagle ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Poszłam otworzyć
- dzień dobry. Jacek Nawrocki, trener Skry. Jest Mariusz ?
- Mariusz pojechał po syna - odpowiedziałam i zaprosiłam trenera do środka.
- ty jesteś Paulina ? - spytał siadając na kanapie
- nie. Jestem Ola. Podać panu coś do picia ? - chciałam jak najszybciej zmienić temat
- nie trzeba. Skąd się tutaj wzięłaś ? Opowiedziałam panu Jackowi moją historię. Uwzględniając  moje braki w wiedzy o siatkówce. Trener zaproponował mi przyjście na parę treningów. Zazdroszczę chłopakom. Mają wielkie szczęście że pracują z takim zawodowcem i sympatycznym chłopakiem. Naszą rozmowę przerwał dźwięk zamykanych drzwi.
- Olaaa ! - zza ściany wyleciał Arek i przytulił mnie - dzień dobly - powiedział patrząc na pana Nawrockiego.

Zostawiłam Mariusza i trenera samych, zabierając Arka do jego pokoju. Po długich naradach postanowiliśmy poukładać puzzle. Młody wybrał jak najmniejsze kawałki. Było ich półtysiąca. Nie narzekałam tylko od razu wzięłam się do układania. Po kwadransie pan Nawrocki zaczął się zbierać.
- do zobaczenia Olu - krzyknął wychodząc

Po zamknięciu drzwi Mariusz przyszedł do nas. Usiadł na dywanie obok Arka i zaczął układać puzzle. Miał bardzo dobry kontakt z synem. Byłam w nich wpatrzona jak w obrazek. Gdy tylko udało im się złożyć część obrazka cieszyli się jak małe dzieci. Arkowi się nie dziwiłam no ale Mariusz. W pewnym momencie Wlazły podniósł głowę do góry i spojrzał na mnie. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wyszłam informując chłopaków iż idę gotować obiad.
- zlobis flytki ? - spytał Arek wbiegając za mną do kuchni
- a tata się zgodził na frytki?
- pójdę zasytać
Po chwili wrócił ze swoim ojcem. Mariusz zgodził się na frytki. Potem posadził syna przed telewizorem i włączył mu bajkę. Wszedł do kuchni oferując swoją pomoc. Powiedziałam mu co ma zrobić i już po pół godzinie usiedliśmy przy stole.

Po obiedzie zabraliśmy Arka na plac zabaw. Mały biegał po całym obiekcie a my siedzieliśmy na ławce.
- dziękuje za kwiaty.
- mogę kupować częściej - uśmiechnął się - nie gniewasz się już ?
- nie, głuptasie - potargałam jego włosy.
- mam do ciebie prośbę - na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech
- słucham ?
- trener powiedział że muszę od jutra wrócić do treningów. Wiesz za kilka dni gramy. I chciałbym żebyś się zajęła Arkiem. Potem znajdę jakieś przedszkole.
- z czystą przyjemnością się nim zajmę. Muszę się jakoś odwdzięczyć.
- nie musisz mi się odwdzięczać. Robię to z czystą przyjemnością - po tych słowach wybuchneliśmy śmiechem.
- tato, głodny jestem - do naszej dwójki dołączył Arek.
- no to jedźmy na pizzę - zaproponował - co wy na to.

Ledwo co wyszliśmy z samochodu Mariusza zaatakowało stado fanek. Nie wiem jak ci siatkarze z tym wytrzymują. Mnie już cholera bierze. "Mariusz a podpiszesz mi zdjęcie", "a mam autograf Wlazłego"... nie wytrzymam i rozwale te laski. Nastolatki. Ech.
Weszliśmy z Arkiem do restauracji, chwilę później dołączył do nas Mariusz. Zamówiliśmy pizzę i cole.
- bardzo zdrowo się odżywiamy - stwierdziłam
Mariusz tylko pokiwał głową, po czym zapłacił i wróciliśmy do domu.

Arek był strasznie zmęczony więc szybko usnął. Zebrałam puzzle z podłogi i dołączyłam do Szampona, który oglądał jakiś film.
- w sobotę też masz trening ? - spytałam
- rano. A dlaczego pytasz ?
- Paulina przyjeżdża w niedzielę. Tak ? - siatkarze pokiwał twierdząco głową - to może w sobotę popołudniu zabierzemy małego do zoo ?
- też o tym myślałem. Tylko nie widziałem jak zareagujesz na tą propozycje
Wbiłam mu palec między żebra. Film który oglądał Mariusz jakoś nie przypadł mi do gustu. Oparłam głowę o ramie siatkarza i usnełam.

poniedziałek, 29 października 2012

4.

- bo ja nie mogę spać - powiedział
- zrozumiałabym Arka, ale ciebie ? Taki dorosły mężczyzna a boi się samemu spać - parsknęłam śmiechem.
- ej no. Możesz jakaś kołysanka ? - zrobił maślane oczy
- nie umiem śpiewać.
- to może opowiesz mi bajkę?
- żartujesz sobie ?
- mówię całkiem poważnie - uśmiechnął się. Na widok jego uśmiechu serce zaczęło mi szybciej bić, a moje ciało wypełniło ciepło - no więc ?
- dawno, dawno temu pewna porzucona i niechciana przez nikogo dziewczyna spotkała bardzo sławnego mężczyznę, o którym wcześniej nigdy nie słyszała. Mężczyźnie zrobiło się jej żal więc przygarnął ją do siebie. Dał jej dach nad głową i opiekę...
- ej ej - przerwał mi - wcale tak nie było !
- a niby jak ? Przecież to moja bajka
- posłuchaj mojej wersji - położył się obok mnie - pewnego dnia do zamku królewicza zapukała porzucona, zapłakana ale bardzo piękna księżniczka. Opowiedziała swoją smutną historię. Królewicz postanowił zaopiekować, ale nie dlatego że było mu żal pięknej księżniczki. Ale dlatego że jego skradła jego również zranione serce.
Siatkarze przerwał opowiadanie i spojrzał w moje oczy. Delikatnie musnął moje wargi swoimi po czym wyszedł z pokoju.
Długo nie mogłam usnąć. Moją głowę wypełniał tylko Mariusz. Nie przejmowałam się nawet Jackiem i restauracją  Czułam się jak nastolatka która właśnie zaczęła coś nowego w swoim życiu, spełniła marzenie.
Rano obudziłam się wprost na śniadanie. Mariusz otworzył prezent i mocno uściskał zarówno Arka jak i mnie.
Przez następną godzinę męczyłam Wlazłego aby zawiózł mnie do mojej Inspiracji.
- jeżeli ty mnie nie zawieziesz pojadę sama ! - krzyknęłam i zaczęłam ubierać buty
- Arek zbieraj się. Jedziemy do restauracji - burknął niezadowolony siatkarz.
Kilkanaście minut później byliśmy już na miejscu. Oprowadziłam małego po całym lokalu. Najwidoczniej bardzo mu się tu spodobało, bo nie chciał wyjść. Rozsiadł się w fotelu za biurkiem i udawał właściciela. Wyglądał przekomicznie.
- mogę go tutaj na chwilkę zostawić ? Mam coś do załatwienia - powiedział niepewnie Mariusz
Pokiwałam twierdzącą głową. Wlazły widząc moją reakcje uśmiechnął się i udał się do syna. Powiedział mu parę słów i wyszedł. W czasie jego nieobecności zarządziłam przygotowanie prywatnej sali na kolację z siatkarzami. Powypełniałam papiery, kątem oka obserwując jak Arek bawi się z jedną z kelnerek. Nagle zobaczyłam gwiazdki przed oczami i obraz totalnie mi się rozmył. Próbowałam wstać, jednak mój organizm znów był górą nad intencjami. W samą porę w gabinecie pojawił się Mariusz.
- nic Ci nie jest ? - spytał odkładając na bok torbę i podbiegając do mnie
- wszystko w porządku - nie chciałam go niepokoić i tak już narobiłam mu masę problemów
- mówiłem, że przyjazd tutaj to nie był dobry pomysł...
- przecież nic się nie stało - lamentowałam
- ale mogło się stać.. gdyby coś Ci się stało nie wybaczyłbym sobie tego...
- nie wybiegaj w przyszłość kochasiu - uśmiechnęłam się.
- przepraszam za wczoraj - wyjął z torby czerwoną różę - poniosło mnie
- już w porządku. Dziękuję - dałam mu buziaka w policzek.

Mariusz pojechał z Arkiem do domu, a ja omawiałam szczegóły kolacji z personelem. Dokładnie sprawdziłam ułożenie talerzy na stole, po czym zajęłam się układaniem dekoracji.
O 17 Wlazły przyjechał po mnie do restauracji. W mieszkaniu szybko pobiegłam pod prysznic. Ubrałam się. Wysuszyłam i wyprostowałam włosy.
- Mariusz, a co ty zrobiłeś z Arkiem ? -zapytałam wychodząc z mojego pokoju
- Zawiozłem go i Oliwiera do wujka Igły - uśmiechnął się
- do Krzysztofa Ignaczaka ? - spytałam niedowierzająco
- no tak, bo Krzysiu przyjechał do Bełchatowa i zgodził zająć się łobuzami. Mam po niego wpaść jutro jak już się wyśpię - poruszył znacząco brwiami - ładnie wyglądasz.
- dziękuję, ty też niczego sobie - wybuchnęłam śmiechem. Wlazły stał w samych spodenkach i niezapiętej koszuli - tylko nie zapomnij o spodniach
- już ubieram.

Wpół do 19 byliśmy już w Inspiracji i czekaliśmy na resztę siatkarzy. Jako pierwsi zjawili się państwo Winiarscy, a potem już cała reszta olbrzymów. Zaczęliśmy ucztę. Kucharz serwował swoje popisowe dania.
Część siatkarzy zmyła się około 21 tłumacząc się jutrzejszym treningiem. Został tylko Michał z Dagą, Karol, Atanasijevic, Cupokovic i Pliński. Złapałam z nimi dobry kontakt. Zaprosili mnie na trening w przyszłym tygodniu. Nagle Winiarski przypomniał sobie o prezencie. Z samochodu wyniósł dwa pudła. Jedno wręczył mi, drugie Mariuszowi. To były wczorajsze zdjęcia. Aleksandar uparł się, że jeszcze dziś musi je przywiesić. Wszedł na główną salę. Dobrze, że restauracja była już zamknięta i nie musieliśmy martwić się o fanów. Zdjęcie zawisło na jednej ze ścian. Rzucało się w oczy już na samym wejściu. Podziękowałam obecnym siatkarzom i około 22 wszyscy się rozeszli. Razem z personelem i Mariuszem ogarnęliśmy salę, po czym zamknęłam lokal i udałam się z siatkarzem w stronę samochodu.
- Szampon ! - krzyknął ktoś zza naszych pleców. Mariusz odwrócił się.
- zapomniałeś zdjęcia - Winiar wręczył mu paczkę
- Dzięki, stary.
- Szampon  ? - zaśmiałam się, gdy już weszliśmy do samochodu
- Nie wiedziałaś ?
- no jakbyś jeszcze nie zauważył siatkówka jest mi całkiem obca - spojrzałam na niego i zrobiłam minę typu "hello"

Chwilę później byliśmy już w domu. Zdjęłam sukienkę i ubrałam się w piżamę. Mariusz brał jeszcze prysznic.  Znalazłam idealną pozycję do spania. Ni stąd ni zowąd do pokoju wpadł Szampon.
- dzisiaj śpisz ze mną. inaczej nie usnę - wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni.
"zabiję go kiedyś" - pomyślałam - "Jak uśnie wrócę do siebie"

niedziela, 28 października 2012

3.

- widziałeś to ?! - krzyknęłam wskakując na ogromne łózko Mariusza. Podstawiłam mu pod nos mój laptop ze ściągniętymi wcześniej zdjęciami : 


Wlazły podniósł głowę do góry. Spojrzał na zegarek który wskazywał 7:46. Pokręcił przecząco głową, po czym popatrzył na zdjęcia i powiedział : 
- jedno zdjęcie, a jak cieszy.
- Olej grawitację zostań Wlazłym - zaśmiałam się. W tym momencie do sypialni wszedł Arek
- co się stalo ? 
- Zobacz jaki twój tatuś jest sławny - Mariusz wypiął dumnie pierś. Zaciekawiony Arek obejrzał wszystkie zdjęcia. Nie umiał jeszcze czytać, więc robiłam to za niego
- olej glawitacje zostan wlazlym, najlepse - pokazał rządek swoich śnieżnobiałych ząbków - tatusiu, ja tez kiedys będę glał w siatkowke 
- no ja myślę - tym razem to dorosły Wlazły pokazał swoje ząbki - a jeżeli już nas wszystkich obudziłaś to chyba czas coś zjeść
- to ja sie idę ublać - przyszły siatkarz wyszedł z sypialni ojca.
- a tak w ogóle to ty się zaczęłaś interesować siatkówką ? - zapytał wstając z łóżka. Zaradzę wam, że jego klata jest boska. Siedziała i patrzyłam z otwartą buzią - haloo, Olka..? 
- już, już. tak jakoś obudziłam się o 6 i nie miałam co robić
- siatkówka wciąga.
- tak tak. Nawet polubiłam kilka twoich fan-page `ów na Facebook `u  - uśmiechnęłam się - to ja idę zrobić śniadanie. 
- Bardzo dobry myśl. Zostaw mi laptopa. Wydrukuje sobie te zdjęcia
- Oczywiście z grawitacją nie ma co walczyć. 

Po śniadaniu Mariusz poszedł na spotkanie ze swoim prawnikiem. Nalegał żebym jechała z nim i na policji złożyła skargę na Jacka. Wybiłam mu ten pomysł z głowy. Wiedziałam, że to jeszcze bardziej rozgniewałoby mojego byłego. 100 razy powtarzał, że w razie czego mam dzwonić.Nareszcie wyszedł. Zostałam sama z małym Arkiem.
- to co robimy Młody ? - spytałam
- mam ochotę na lody
- galeria ? 
- ocywiscie 

Zapakowałam Arka do mojej Skody i udaliśmy się w stronę jednej z bełchatowskich galerii. Na miejscu byliśmy pół godziny później. Nie było korków z czego byłam bardzo zadowolona. Zaparkowałam na podziemnym parkingu i wjechaliśmy na górę ruchomymi schodami. Arek jak każde dziecko mógłby jeździć w tą i z powrotem. 
- młody, zapomnieliśmy o jednej z najważniejszych rzeczy.
- jakiej ? 
- pamiętasz o której wraca twój tata ? 
- o dwunastej 
- mamy, więc jeszcze 2 godziny. Więc szybko idziemy na lody, a potem kupimy coś smakowitego dla taty. pasuje ? 
- pasuje 

Poszliśmy na smakowite lody do jednej z najlepszych lodziarni w Polsce. Po długich naradach postanowiliśmy kupić Mariuszowi kilka kawałków ciasta oraz dużych rozmiarów koszulkę z napisem "Najlepszy tata na świecie". Arek wygadał się kiedy tata ma urodziny, ja przez to wygadałam się o moich. Szybko zrobiłam jeszcze zakupy w supermarkecie i kupiłam nowy żakiet. Wstąpiliśmy do sklepu sportowego, gdzie kupiłam i sobie i Arkowi koszulkę PGE Skry z numerem 2. Przyda się na najbliższy mecz, który już za dwa tygodnie. Postanowiliśmy ukrywać nasze koszulki w tajemnicy.  Za 15 dwunasta byliśmy w domu. Zapakowałam koszulkę w znaleziony papier podarunkowy. Jak na siatkarza przystało papier był w piłki do siatkówki. Dołączyliśmy karteczkę "Od Arka i Oli", po czym położyliśmy paczkę koło talerza z ciastem na stole w jadalni. 
Arek wymyślił, że zagramy na PS. Włączył Fifę 13. Szybko załapałam o co chodzi, jednak dzieciak był lepszy i mnie pokonał. Już mieliśmy zaczynać kolejny mecz, gdy do mieszkania wpadł Winiar.
- Olka, zbieraj się. Dzwoniłem do Ciebie milion razy, do Mariusza też. Jacek jest w twojej restauracji i nie zamierza jej opuścić, grozi podpaleniem. Na miejscu jest już policja, czekają na właściciela lokalu.

Wychodząc z mieszkania minęliśmy Mariusza. Poinformowaliśmy go o całej sprawie. Michał pojechał swoim samochodem, natomiast ja z Arkiem i Wlazłym pojechaliśmy czarnym BMW atakującego.

Na miejscu byliśmy po 10 minutach. Policja wyjaśniła mi wszystkie procedury, a ja zgodziłam się na ich wejście do lokalu. Po 5 minutach wyprowadzili Jacka z mojej restauracji.
- jeszcze tego pożałujesz, suko. Twoi siatkarze już Ci nie pomogą - warknął przechodząc obok mnie. 
Mariusz przytulił mnie. Na szczęście Arek został w samochodzie i nie musiał oglądać całego zamieszania. Mały był zmęczony zakupami, więc usnął w foteliku. 
- już będzie dobrze - powiedział siatkarz tuląc mnie do siebie.
Weszliśmy do środka. Krzesełka i stoły były powywracane, ściany były pomalowane spray`em. Zamieniłam dwa słowa z policjantem i wzięłam się za ustawianie krzesełek. 
- poczekaj, już wszystko załatwione. Zaraz przyjedzie wsparcie. Daga zabrała Arka do siebie. Zajmie się nim. A Winiar zadzwonił już po drużynę 

Po 20 minutach zjawiła się chyba cała drużyna Skry. 
- Nie poznaję tej restauracji. Parę razy tu byłem. Zawsze panuje tu taki przyjemny klimat - powiedział Paweł Woicki.
Mariusz przedstawił mi wszystkich siatkarzy, po czym każdemu rozdzielił zadania.
Yosleyder Cala, Dejan Vinic, Paweł Zatorski i Michał Bąkiewicz zajęli się ustawianiem krzesełek.
Winiarski i Atanasijevic poszli kupić farbę. Reszta siatkarzy zajęła się przygotowywaniem do malowania i porządkowaniem lady. Ja z Mariuszem udaliśmy się na zaplecze. Jacek nie zapomniał o moim gabinecie. Wszędzie były porozrzucane papiery, teczki i segregatory zamiast na półkach porozrzucane były na ziemi. Na biurku leżała kartka z napisem " Ja tego tak nie zostawię. Będziesz moja albo niczyja. Jacek". Po przeczytaniu łzy same napłynęły mi do oczu. Dobrze, że miałam obok Mariusza, który bez zbędnego słowa podszedł i przytulił mnie. Zaczęliśmy zbierać dokumenty i odkładać je na pierwotne miejsce. Sprawdziłam jeszcze spiżarnie i kuchnie. Na szczęście tam wszystko było na swoim miejscu. 
- sprowadzam same nieszczęścia - powiedziałam do Mariusza, gdy wróciłam do gabinetu
- to nie prawda. Dla mnie jesteś największym szczęściem - powiedział patrząc mi prosto w oczy
Staliśmy w milczeniu dopóki jeden z siatkarzy nie wparował do pomieszczenia.
- Pliński ! - krzyknął Mariusz
- przepraszam za przerwanie wam aż tak romantycznej chwili, ale już skończyliśmy i chcemy prosić panią kierowniczkę na obchód - powiedział Daniel.

Mariusz zasłonił mi oczy i poprowadził do głównej sali. Siatkarze się postarali. Restauracja wyglądała jeszcze lepiej niż wcześniej. Nie zapomnieli dodać czegoś od siebie. Na jednej ze ścian wisiało ogromne zdjęcie drużyny PGE Skry Bełchatów z napisem "Bardzo gorąco polecamy restauracje Inspiration prowadzoną przez naszą kochaną, malutką Olę" Każdy z siatkarzy podpisał się koło swojej "podobizny". Wlazły szybko machnął swój podpis, po czym zrobiliśmy sobie zdjęcie grupowe, które siatkarze postanowili zamieścić w Bełchatowskiej hali Energia, a kopię przynieść mi. Mariusz poprosił o dodatkową kopię, chciał bowiem powiesić ją sobie nad łóżkiem.

Zaprosiłam chłopaków na jutrzejszą kolację w mojej restauracji. Około 23 byliśmy już w mieszkaniu Mariusza. Siatkarz wniósł syna do domu i położył do w łóżku.
- Mamy dla Ciebie niespodziankę - powiedziałam gdy wyszedł z pokoju Arka
- Ciastooo ! - na jego twarzy pojawił się uśmiech
- Ciasto zjedz, ale prezent otwórz jutro, jak Arek wstanie
- obiecuję - powiedział, po czym podszedł do mnie i pocałował w policzek.

Przed północą byłam już gotowa do spania. Położyłam się wygodnie w moim łóżku i zamknęłam oczy. Z objęć Morfeusza wyrwało mnie pukanie do drzwi. Gość podszedł do mnie i usiadł na moim łóżku.
-  bo ja nie mogę spać - powiedział

2.

Oczami Mariusza :

Z łazienki usłyszałem kłótnie Olki z jakimś mężczyzną. Szybko wybiegłem z łazienki. Nieznajomy mi facet trzymał Olkę za nadgarstek.
- idziesz ze mną ! Jesteś moja - krzyczał.
Domyśliłem się, że to Jacek. Ola broniła się. W pewnym momencie jej były narzeczony uderzył ją pięścią w skroń. Dziewczyna pobiegła do łazienki. Byłem zły że wcześniej nie zareagowałem. Chwyciłem Jacka za ramiona i wyrzuciłem za drzwi.
- wynoś się stąd. Żebym więcej cię tutaj nie widział.
- znalazła sobie obrońce, szmata- mruknął wchodząc do windy.

Zapukałem do drzwi łazienki. W odpowiedzi usłyszałem płacz. Wszedłem do środka i zobaczyłem Olę z rozciętym łukiem brwiowym.
- mała musimy jechać do szpitala.

Podniosłem ją a ona osunęła się z powrotem na podłogę. Zaniósłem ją do samochodu i łamiąc chyba wszystkim przepisy drogowe pojechałem no szpitala. Wniosłem Olke do budynku. Na szczęście mój znajomy lekarz miał akurat dyżur.
- Aleks ! - zawołałem. Mężczyzna obrócił się i spojrzał na Aleksandre.
- szybko. Wnieść ją do gabinetu - zarządził.

Jak kazał tak wróciłem. Poprosił abym wyszedł. Chodziłem po korytarzu w tą i z powrotem. Nie mogłem skupić myśli. Czemu dziewczyna która znam od kilku godzin jest dla mnie aż tak ważna.
Po 40 minutach Aleks wpuścił mnie do środka.
- zszyłem jej łuk brwiowy. Za tydzień przywieź ją na ściągnięcie szwów. Dodatkowo ma jeszcze duże obrzęki na rękach. Musi odpoczywać przez kilka dni. Dbaj o nią. - powiedział lekarz
- oczywiście Aleks. Dziękuje.

Zaniosłem Olę do samochodu i zawiozłem do mieszkania. Był tak zmęczona i słaba, że nawet nie poszuła jak położyłem ją na łóżku. Usiadłem w fotelu i czekałem aż się obudzi. Godzinę później otworzyła oczy.

- Mariusz co się stało ?
- Jacek tu był. Uderzył cię i zasłabłaś
- ja muszę się wyprowadzić. Muszę stąd uciec - próbowała wstać jednak. Jej organizm nie był jeszcze na to gotowy
- musisz odpocząć. Zostaniesz tutaj.
- ale moja restauracja. Ja muszę jutro tam iść. Oni sobie nie posadzą.
- czy ty zawsze musisz wszystko komplikować ? Podaj adres. Zadwonie do Winiara. Jego żona Dagmara zna się na zarządzaniu.

Jak postanowiłem tak zrobiłem. Przygotowywałem kolację, gdy ktoś znów zadzwonił do drzwi. "Dlaczego akurat dzisiaj wszyscy czegoś ode mnie chcą" - pomyślałem i poszedłem otworzyć. Za drzwiami stała Paulina i Arek. Wytłumaczyła mi co z Arkiem i za ile po niego wróci.
- no młody ruszaj do swojego pokoju - powiedziałem do syna.
- dostałeś papiery ? - rzuciła ironicznie Paulina czekając na windę
- dostałem. I powiem ci że zamierzam walczyć o Arka.
- powodzenia - powiedziała wchodząc do windy

Poszedłem do pokoju Arka, który rozkładał swoje zabawki.
- młody musisz mi coś obiecać
- co ? - zrobił wielkie maślane oczy
- tutaj za ścianą twojego pokoju jest taka śpiąca królewna i trzeba być bardzo cicho aby jej nie rozzłościć, bo królewna jest chora
- a tatusiu mogę ją zobacyć ?
- ale musisz być bardzo cicho - pouczyłem małego

Po chwili byliśmy już w pokoju Oli. Arek dokładnie się jej przyjrzał, po czym wyszeptał :
- baldzo ładna ta tfoja śpiąca klólewna
- wiem, synku wiem
- a kiedy ona się obudzi ?
- za niedługo. Chodź kolacja już jest.

Po kolacji Arek oglądał wieczorynke, a ja zajrzałem do Olki. Nie spała.
- ktoś przyszedł ? - spytała gdy zamknąłem za sobą drzwi.
- Paulina przywiozła Arka bo i tu cytuje : wyjeżdża z swoim nowym mężczyzną na wakacje. Wróci po niego za tydzień.
- tato ! - zawołał młody - bajka się jus skońcyła
- chodź tutaj
- spiąca klólewna się obudziła?

Olka spojrzała na mnie pytającym wzrokiem, a Ja tylko wyruszyłem ramionami. Po chwili do pokoju wbiegł mój synek.
- doblywiecól księznicko
- witam cię zacny rycerzu.
- a ty tato kim jestes ?
- Ja będę królewiczem który obudził królewne. Dobrze ?
- dobse
- a teraz do łazienki. Szoruj zęby i spać.
- a księznicka psecyta mi bajkę?
- ta księżniczka ma na imię Ola... - powiedziałem
- i oczywiście że przeczytam ci bajkę - dodała Olka.

15 minut później Arek był już gotowy do spania, a Ola do czytania. Tak jak sądziłem młody usnął bardzo szybko.
- na co masz ochotę ? - spytałem gdy weszła do kuchni
- a co szef kuchni poleca ?
- kanapki ??
- może być - uśmiechnęła się. Pierwszy raz naprawdę szczerze się uśmiechnęła.

Po kolacji usiedliśmy przed telewizorem i zaczęliśmy oglądać jakiś film. Zrobiło się naprawdę późno.
- masz jutro trening ?
- nie. wziąłem cały tydzień wolnego.
- ze względu na Arka ?
- ze względu na ciebie. Aleks kazał mi się tobą zaopiekować.
- dziękuję mój bohaterze. Ale Ja już jednak pójdę spać. Dobranoc.

1.

Wysiadłam z samochodu. Był ciepły, majowy ranek. Wjechałam windą na 7 piętro i otworzyłam drzwi od mieszkania. Nie mogłam doczekać się spotkania  z moim narzeczonym - Jackiem. Zostawiłam walizkę w przedpokoju i dokładnie rozejrzałam się po mieszkaniu. W salonie porozrzucane były ubrania, a w kuchni walały się butelki po piwie i wódce. Nagle usłyszałam hałas dochodzący z sypialni. Szybko otworzyłam drzwi. Zgadnijcie co ujrzałam... Mój ukochany Jacek wpychał półnagą, wytapetowana blondynkę z silikonowym biustem do szafy. Sam był w samych bokserkach. Łzy oblały mi policzki. Jak on mógł mi to zrobić ?! Szybko zaczęłam pakować swoje rzeczy, w tym czasie blondynka opuściła mieszkanie, a Jacek zaczął mnie przepraszać.
- kochanie, to nie tak jak myślisz - chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie
- nie dotykaj mnie ! - krzyczałam przez łzy
- ona dla mnie nic nie znaczy !
- do dlaczego poszedłeś z nią do łóżka?! Miało być tak pięknie. Skończyłam studia, mieliśmy założyć prawdziwą, szczęśliwą rodzinę !
- nadal możemy
- już na to za późno - wychodząc rzuciłam w jego stronę pierścionek zaręczynowy.

"Musisz być silna ! Nie możesz się załamać ! Może tak miało być ?! Może on nie był mnie warty !" - tłumaczyłam sobie. Wychodząc z bloku zobaczyłam tą samą wytapetowaną blond lalunie co kilka minut temu. Całowała się z jakimś chłopakiem. "Powodzenia Jacek" - uśmiechnęłam się pod nosem.

Postanowiłam pojechać do mojej przyjaciółki Angeli. Przejechałam pół Bełchatowa, po czym zaparkowałam samochód na podziemnym parkingu apartamentowca. Wyjęłam z bagażnika walizki i ruszyłam w stronę windy. Wjechałam na ostatnie piętro i zadzwoniłam do mieszkania numer 20.
Po chwili otworzył mi jakiś wysoki brunet.
- przepraszam, szukam Angeliki Janowicz.
Nieznajomy popatrzył na moją zapłakaną twarz i stojące obok mnie walizki.
- Angelika nie mieszka tutaj od tygodnia - powiedział
- nie wiedziałam. Przepraszam za najście - obróciłam się na pięcie i poszłam w stronę windy.
- zaczekaj ! - krzyknął mężczyzna - wejdź, porozmawiajmy.

Podszedł do mnie i zabrał moje walizki. Zostawił je w przedpokoju, ręką wskazał na salon. Usiadałam na kanapie.
- soku ? -zawołał z kuchni
- nie trzeba
Po chwili właściciel mieszkania dołączył do mnie. Zaczął się mi przyglądać.
- nie patrz tak na mnie. Wiem wyglądam okropnie. Ale jak się miałam czuć... - opowiedziałam mu całą historię
- dupek z niego - nieznajomy przysunął się do mnie i przytulił mnie do siebie - nie byłaś go warta. Zasługujesz na kogoś lepszego. Jeżeli chcesz możesz tu zostać.
- Nie chciałabym robić kłopotu.
- A masz jakieś inne lokum ?
- tak szczerze to Angela była moją ostatnią deską ratunku. Rodzicie mieszkają w Rzeszowie, a brat w Warszawie
- No więc nie masz wyboru. Zostajesz u mnie. A tak w ogóle Mariusz jestem.
- Ola.
- Jesteś wyjątkowa. Większość dziewczyn piszczałaby w tym momencie. Czego szczerze nienawidzę.
- czemu miałabym piszczeć ?
- Nie wiesz kim jestem ? - zapytał zaskoczony.
W tym momencie przypomniał mi się bilbord ustawiony w centrum miasta, informujący o zbliżającym się meczu PGE Skry Bełchatów z ZAKSĄ Kędzierzyn Koźle.
- Kojarzę Cię z telewizji - powiedziałam - Wlazły ? - gospodarz uśmiechnął się
- Nie interesujesz się siatkówką ? - spytał
- Wolę pływanie. Przypomniało mi się, ze mój brat chodził do gimnazjum z chłopakiem o nazwisku Wlazły.
- Ty jesteś Aleksandra Pawlińska ?
- No tak
- więc dlatego wydawałaś mi się znajoma.

Mariusz powspominał czasy gimnazjum i przyjaźni z moim bratem - Maciejem. Musze przyznać, że w czasach kiedy kumplował się z moim bratem i był stałym gościem w naszym domu podkochiwałam się w nim. No ale stare dzieje. Opowiedział mi jeszcze o swojej pasji, jaką jest siatkówka .

- masz żonę ? -zapytałam gdy skończyłam się rozpakowywać. Jego mina nagle zrzedła.
- mam. ale od jakiegoś czasu nie układa nam się zbyt dobrze. Już od paru tygodni myślimy o rozwodzie. Nie wiem jak przyjmie to nasz syn. Chcę się nim opiekować. Paulina nie nadaję się na matkę. Praktycznie nie spędza z nim czasu. A mi naprawdę zależy na dobrym kontakcie z Arkiem.

Zaczęliśmy przygotowywać obiad. Nie miał za wiele produktów w lodówce, więc wysłałam go na szybkie zakupy. Podczas jego nieobecności ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Mariusza nie ma
- To ja poczekam - powiedział również wysoki mężczyzna wchodząc do salonu - Michał jestem.
- Olka - wróciłam do kuchni - napijesz się czegoś ?
- Soku, jeśli można.
Podałam Michałowi sok, w tym czasie Mariusz wrócił z zakupów.
- Widzę, że poznałaś Winiara - powiedział Wlazły.
- najwidoczniej tak - powiedziałam i zajęłam się obiadem. Po chwili dołączyli do mnie siatkarze.
- Olka nie interesuje się siatkówką, więc nie ma pojęcia kim jesteśmy - zaśmiał się Mariusz.
- A co ona tu w ogóle robi ?
Mariusz opowiedział mu moją historię. Po czym wszyscy usiedliśmy do stołu. Przygotowałam spaghetti, które tak jak sądziłam bardzo smakowało wielkoludom.
W czasie obiadu znów ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Tym razem otworzył Mariusz. Wrócił z kopertą w ręku.
- Co tam masz ? Kolejna wielbicielka - zaśmiał się Winiarski
Mariusz otworzył kopertę i wyjął z niej jakieś urzędowe pismo.
- No to oboje zostaliśmy na lodzie - spojrzał na mnie Wlazły
- Jak to ?
- Paulina złożyła pozew rozwodowy. Rozprawa będzie za dwa tygodnie.
- Będziesz walczył o syna ? - spytał Michał
- Oczywiście.

Posiedzieliśmy chwilę w towarzystwie Winiara, który potem nas niestety opuścił. Musiał wracać do swojej rodziny. Chwilę po jego wyjściu znów ktoś zaczął dobijać się do drzwi mieszkania Mariusza.
- Kogo tam znowu niesie ? - zapytał z łazienki siatkarz
- Sprawdzę.
Otworzyłam drzwi. Nigdy nie uwierzycie kto w nich stał...