piątek, 14 grudnia 2012

25.

I znowu te denerwujące promienie słońca, które z samego rana wdzierają się do sypialni i niemiłosiernie świecą po oczach. W końcu dojdzie do tego, że będę musiała zebrać ekipę Skrzatów i poprosić ich o przestawienie łóżka, bo nawet masywne kotary w oknach nic nie dają. Normalnie jak Don Kichot i walka z wiatrakami. W końcu udało mi się otworzyć oczy. Odwróciłam głowę i ujrzałam roześmianą twarz Mariusza.
- a ty mój drogi, nie powinieneś być na treningu ? - zapytałam gładząc kciukiem jego policzek.
- mam na popołudnie - uśmiechnął się i delikatnie musnął wargami mój policzek.
Głośno ziewnęłam i przeciągnęłam się we wszystkie strony. Mój żołądek głośno domagał się śniadania, które po chwili nieoczekiwanie dostałam do łóżka, a przyniósł je mój kochany mały Skrzat -  Arek.
- smacznego - siatkarz podwędził mi jednego tosta z marmoladą.
- dziękuję - uśmiechnęłam się i ostrożnie upiłam łyk gorącego kakao.
Arek szybko wskoczył na nasze olbrzymie łoże i przytulając się do mnie włączył pilotem telewizor wiszący na ścianie na przeciwko posłania. Pierwszy raz odkąd tu zamieszkałam "używam" tej plazmy. Na pierwszy ogień poszły kanały z bajkami.
- dlaczego "teleranek" już nie leci - jęknął Mariusz
- telelanek? co to ? - Arek zmarszczył brwi i dokładnie przyjrzał się swojemu tacie.
- jak byłem mały to każdej niedzieli siadałem przed telewizorem i oglądałem właśnie ten program. A gry tylko dziadek Kazik chciał się dorwać do telewizora urządzałem niezłą awanturę. Dla mnie to było jak Moda na Sukces dla dzisiejszych emerytów - zaśmiał się
- moda na sukces ? - malec jeszcze bardziej zmarszczył brwi i w skupieniu oczekiwał odpowiedzi.
- ech.. to taki amerykański serial, który leci już ponad 20 lat
- poprawka.. to jest opera mydlana - upiłam łyk gorącego napoju, który bezlitośnie poparzył mój język
- opera mydlana ?  - Areeeek, dużo jeszcze masz takich pytań ?
- tak słońce  - westchnęłam - to taki rodzaj serialu..
- a o czym jest Moda na sukces ?  - blondynek wykrzywił się w każdą stronę i zaczął podjadać moje śniadanie.
- to jest o kilku rodzinach, których dzieci spotykają się, pobierają i mają własne dzieci, a wszystko kręci się wokół dwóch domów mody - nie to, żebym kiedykolwiek to oglądała.. no dobra, może jeden góra dwa odcinki.
- a co to jest ...
-  koniec z tymi pytania - Mariusz zatkał dłonią usta Arka i wygonił go z pokoju  -zostaliśmy sami..
- nie licz na to - poklepałam go po policzku i odstawiając tacę z posiłkiem na stolik nocny ruszyłam w kierunku łazienki. Dokładnie zakluczyłam drzwi, piętnaście razy upewniając się czy na pewno są zamknięte. Weszłam pod prysznic i oblałam moje ciało chłodną wodą. Gdy tylko opuściłam kabinę okryłam moje ciało puszystym kremowym ręcznikiem, a włosy związałam w turban. Niezauważalnie przemknęłam do garderoby. Z półki zabrałam pierwsze lepsze dżinsy, koszulę i żakiet, po czym ponownie zamknęłam się w łazience. Ubrałam się w wybrany zestaw. Gdy suszyłam włosy zauważyłam czerwoną plamę na mojej szyi. Zabiję go kiedyś !
- Wlazły !! - wydarłam się chyba na pół Bełchatowa.
- słucham Cię - po upływie niespełna sekundy pojawił się ze szklanką herbaty w łazience. oparł się o futrynę i powoli sączył swój napój.
- popatrz co mi zrobiłeś - odgarnęłam włosy z mojej szyi i podstawiłam mu ją "pod sam nos"  - dumny jesteś z siebie ?
-  no a jak - uśmiechnął się cwaniacki i pocałował w policzek.
Westchnęłam i wygoniłam go z pomieszczenia. Otworzyłam szafkę i znalazłam maść chłodzącą. Dokładnie wtarłam ją w miejsce "malinki". Na efekty nie trzeba było długo czekać. Po kilku minutach obrzęk zmniejszył się ale nie znikł do końca. I właśnie teraz przyszedł czas na dawno już zapomniany przeze mnie fluid. 'jak nowo narodzona' - uśmiechnęłam się do lustra widząc końcowy efekt mojej zabawy z kosmetykami. Dokończyłam suszyć włosy, które potem lekko podkręciłam lokówką. Do tego subtelny makijaż i jestem gotowa. Przeczesałam blond loki opadające mi na ramiona. Po czym znów zawitałam do garderoby i stanęłam przed półką, na której poustawiane były kolorystycznie moje szpilki. Po przeanalizowaniu mojej kolekcji i przymierzeniu kilku par, doszłam do wniosku, że założę klasyczne czarne dziesięciocentymetrowe obcasy. Wyszłam z sypialni kierując swoje kroki na salon. Pożegnałam się z chłopakami i zabierając po drodze torebkę wyszłam z budynku. Po kilkunastu minutowym staniu w korku dojechałam pod "Inspirację". Zaopatrzona w kawałek ciasta pani Basi, weszłam do biura, gdzie czekała już zawalona papierami Dagmara. Przeprosiłam ją za moją nieobecność, ale ją bardziej interesował przebieg naszej wycieczki nić moje dobrowolne, piękne przeprosiny.
- był cudownie - skwitowałam nakładając jej na talerzyk kawałek tiramisu.
- tylko tyle powiesz ? Spędziłaś cały weekend w Paryżu i nic ?
Naszą konwersację przerwało pukanie do drzwi, w których po chwili stanęła jedna z kelnerek.
- pani Olu, jest pani proszona na salę.
Nie powiem, ale jej słowa trochę mnie przestraszyły. Spojrzałam na Dagę, na której twarzy również malował się strach. Wzięłam głęboki oddech i niepewna tego co stanie się za chwilę ruszyłam za kelnerką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz