poniedziałek, 5 listopada 2012

9.

Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Mozolnie wygrzebałam się spod kołdry i ruszyłam za głosem dzwonka. Doszłam do salonu i rzuciłam się jak długa na kanapę. Tam odnalazłam mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Angeli.

//
- kobieto, czy ty wiesz która godzina ?! - wydarłam się jak najciszej, aby nie budzić Wlazłego
- 7:42 - odpowiedziała uradowana Andzia
- normalni ludzie o tej godzinie śpią !
- no ale ja nie jestem normalna - zaśmiała się - zgaduj kto przyjechał ?!
- mhh. niech pomyślę. Święty Mikołaj ? Nie, do grudnia jeszcze daleko.. czekaj, czekaj wiem!
- dobra powiem Ci. przestań robić z siebie idiotkę - przerwała mi
- no więc oświeć mnie o bogini mądrości
- Jeeeeerzy przyjechał ! - pisnęła zadowolona
- ten Jerzy ?
- no tak, mój kochany braciszek. I nigdy nie uwierzysz jakiego newsa przywiózł...
- no dawaj - uśmiech nie opuszczał mojej twarzy
- będzie grał w turnieju Masters w Paryżu
- żartujesz sobie ? - krzyknęłam na całe mieszkanie
- niee. przyślę go do ciebie około 10 to sobie porozmawiacie. A teraz wracaj do Mariuszka
- Angelaa !
//

Moja kochana przyjaciółka zakończyła rozmowę. A ja wróciłam do sypialni. Niestety moje wrzaski obudziły siatkarza.
- kto dzwonił ? - zapytał zaspany
- a czy ty musisz wszystko wiedzieć ?
- teraz tak - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek
- Angelika, jeśli to aż tak ważne  - wystawiłam mu język.
- Chodź tu - przygarnął mnie do siebie ręką i mocno przytulił - dasz nam szansę ?
popatrzyłam w jego oczy i pokiwałam twierdząco głową. Niech świat się wali, ja już mam swoje szczęście.
Siedziałam w objęciach Mariusza już dłuższy czas. Dla mnie mogłoby to się nie kończyć, ale on ma zaraz trening. Zrzuciłam go z łóżka i wysłałam do łazienki. Sama pozostałam w wygodnym łożu pod cieplutką kołderką.
- przenieś swoje rzeczy do garderoby - powiedział uradowany gdy wyszedł z łazienki
- chyba śnisz - pokazałam mu język
- wcale, że nie - wyszedł a po chwili wrócił z moimi ubraniami, które na hura wrzucił do swojej garderoby
- Mariusz ! - krzyknęłam widząc moje ubrania porozrzucane po całym pomieszczeniu.
Wzięłam się za szybkie układnie. On w tym czasie przygotował śniadanie. Na posiłek wyszłam już w pełni gotowa : uczesana, umalowana i ubrana. Zwarta i gotowa ruszyłam w stronę kuszącego zapachu.
- co tak ładnie pachnie? -zapytałam siadając na blacie kuchennej wyspy
- francuskie naleśniki z jabłkami
- brzmi smakowicie, a jeszcze lepiej wygląda
- tobie i tak nie dorównuje - podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło.

Zjedliśmy razem przepyszne śniadanie, po czym Mariusz pojechał na trening, a ja postanowiłam wstawić wreszcie pranie. Jestem tutaj od tygodnia i nic nie wyprałam. Nonsens jakiś. A jeszcze do tego Wlazły ma taką wypasioną pralkę z miliardem funkcji. Po zakończonym zadaniu udałam się do salonu. Jeszcze nie usiadałam, a już usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Jeeerzyk ! - krzyknęłam i wskoczyłam mu w objęcia.
- Ola, jak ja Cię dawno nie widziałem - mocno mnie przytulił
- och, z pół roku przynajmniej.
Zaprosiłam mojego przyjaciela do salonu. Nie obyło się bez pytania o Jacka. Stwierdziłam, że ma prawo wiedzieć  więc opowiedziałam mu całą historię.
- tylko proszę się nade mną nie rozczulać - szeroko się uśmiechnęłam
- coś czuję, że ktoś już Ci skradł serce - udawał zamyślonego - kurde, znowu się spóźniłem, ale z chęcią poznam tego szczęśliwca.
- no więc chodź - wzięłam Jurka za rękę i wyszliśmy z mieszkania.

Samochodem mojego przyjaciela dostaliśmy się pod bełchatowską Energię. Wysiedliśmy z auta i udaliśmy się w stronę wejścia.
- zapomniałam Ci pogratulować - mocno go przytuliłam
- mam nadzieję, że będziesz kibicować
- ja zawsze. Masz to wygrać.
- dla ciebie wszystko - oboje wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem
- dzień dobry panie Hubercie - przywitałam się z ochroniarzem
- dzień dobry pani Olu. Zapraszam, zapraszam. - ochroniarz przyjrzał się dokładnie mojemu towarzyszowi - pan Janowicz ?
- tak. - odpowiedział Jurek
- jestem pod wrażeniem pana umiejętności. Mógłbym poprosić o autograf ? - mężczyzna wyjął z kieszeni notatnik i długopis
- ależ oczywiście - Jerzy nie ukrywał zdziwienia, szybko machnął swój podpis i weszliśmy do środa.
Zaprowadziłam go do trenera.
- dzień dobry panie Nawrocki - przywitałam się i spojrzałam w stronę siatkarzy, którzy robili pompki, na szczęście byli tyłem do nas i jeszcze mnie nie zauważyli
- witam Cię Olu. To za karę - powiedział widząc, że obserwuje zawodników - a ty przyprowadziłaś do mnie nową gwiazdę bełchatowskiej drużyny  ?
- tak właściwie to nie. Przedstawiam pani Jerzego Janowicza, znakomitego tenisistę, który już za niedługo zagra w turnieju Master - tryskałam entuzjazmem
- miło mi poznać - powiedział trener - myślałem, że chcesz zastąpić Kurka, nie ukrywam ktoś by się przydał, a z twoim wzrostem...  - rozmarzył się
- Bartka nikt nie zastąpi - wtrącił Jerzy.
Trener podszedł do zawodników, a my usiedliśmy na krzesełkach.
- nie wiedziałem, że, interesujesz się siatkówką - zaśmiałam się
- wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz. No więc który to ten twój ?
- no właśnie ten - wskazałam na podążającego w naszym kierunku Mariusza, za nim szła reszta Skrzaków.
- będziemy mieli nowego zawodnika ? Ale nie na libero ? - jęknął Zatorski
- Pawełku, oj jest za wysoki na libero - zaśmiał się Winiarski
- panowie, to nie jest żaden nowy siatkarz, tylko tenisista, mój najlepszy przyjaciel Jerzy - przedstawiłam Janowicza
- a już się bałem - wymamrotał Zati
- taki wysoki tenisista ? - zdziwił się Atanasijevic - ale do Djokovica to pewnie mu jeszcze daleko
- może i tak, ale nie osądzajmy książki po okładce - wtrąciłam
- panowie koniec tych pogawędek. wracać do treningu - zarządził pan Jacek.

Siatkarze posłusznie udali się na boisko. Poćwiczyli ataki i zagrywki. Trener zarządził krótki mecz. I miał w nim wziąć udział nie kto inny jak Jerzyk. Powiem wam że szło mu bardzo dobrze. Odebrał wszystkie piłki, nie zepsuł żadnego ataku ani żadnej zagrywki. Zadowolony wrócił na swoje krzesełko.
- jak Ci nie wyjdzie z tenisem to zapraszamy do Skry - zaproponował mu trener
- będę pamiętać.

Chłopaki udali się do szatni, a Jerzy postanowił wrócić do Angeli. Wieczorem wraca już go Łodzi do rodziców. Pożegnałam się z przyjacielem i zaczaiłam się pod wejściem głównym czekając na Wlazłego.
Gdy tylko się pojawił podeszłam do niego, a on mocno mnie do siebie przytulił.
- więc to już oficjalne ? - spytał podążający za nami Winiar
- tak - powiedzieliśmy oboje
- mogę z tobą wrócić ? - spytałam
- oczywiście.

W wyśmienitych nastrojach wróciliśmy do mieszkania.



_________________________________
Dziękuję Jerzykowi za wspaniałe emocję w czasie długiego weekendu !
sukcesów ! ;3


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz