sobota, 17 listopada 2012

13.

Pół godziny później byliśmy już na hali. Pan Hubert wpuścił nas bez problemu, a pani Jadzia z uśmiechem na twarzy otworzyła nam schowek na piłki. Usiadłam na ławce trenerskie i przyglądałam się wygłupom dwóch najważniejszych osób mojego życia. Maciek zawsze był po mojej stronie i wstawiał się za mną u rodziców. A właśnie rodzice... kiedyś będę im musiała powiedzieć z kim się spotykam. Martwi mnie tylko fakt, że nie zaakceptują Mariusza. Nie z powodu tego, że jest siatkarzem, ale z powodu tego, że jedno małżeństwo ma już za sobą. Nie obędzie się bez ich komentarzy typu : "jedno małżeństwo już mu nie wyszło, z tobą będzie tak samo", "przecież on ma już dziecko", "zostawi Cię dla pierwszej lepszej, tak jak to zrobił ze swoją byłą żoną". Wiedziałam, że to będzie nieuniknione. Ale nie poddam się. Będę walczyła o nasz związek.
- Olka, chodź do nas - usłyszałam wołanie Maćka
- chłopaki, daj Cię spokój - westchnęłam
- nie damy Ci spokoju - powiedział podchodzący do mnie Mariusz, po czym objął mnie w pasie i podniósł do góry. Zaniósł mnie na środek boiska i postawił obok Maćka. - jak dwie krople wody - stwierdził, a my roześmialiśmy się
- nigdy w życiu mnie do niej nie porównuj - mój brat oburzył się i odsunął ode mnie na parę kroków
- przecież ona nie jest aż taka zła - zaśmiał się Wlazły - sprząta, gotuje, pierze... - siatkarz objął mnie w pasie
- wypraszam sobie, ja nie jestem twoją gosposią - tupnęłam nogą i odeszłam od nich kierując się w stronę wcześniej zajmowanego miejsca. Nieoczekiwanie dostałam piłką w plecy
- który to ? - zapytałam rozzłoszczona, gdy tylko odwróciłam się w ich stronę. Tak jak się tego można było spodziewać Mariusz wskazał na Maćka, a Maciek na Mariusza - zabiję was kiedyś
- ale jego pierwszego  -wyszczerzył się Wlazły
- oczywiście ciebie zostawię na sam koniec, będziesz umierał w męczarniach...
- stary, radziłbym uważać - szepnął mój brat
- nie boję się jej - Szampon podszedł do mnie i mocno mnie przytulił, po czym namiętnie pocałował
- przestańcie ! wiecie jak strasznie głupio się czuję widząc jak moja młodsza, podkreślam młodsza siostra całuję się z moim kumplem ?!
- nie dramatyzuj braciszku - wystawiłam w jego stronę język
Panowie jeszcze chwilę pograli. Podziękowaliśmy pani Jadzi i panu Hubertowi, po czym wróciliśmy do domu. Zmęczona opadłam na kanapę. Po chwili dołączył do mnie mój brat.
- gdzie Mariusz ? - spytałam
- poszedł do sklepu - uśmiechnął się - mówiłaś rodzicom ?
- jeszcze nie - spuściłam głowę w dół i wtopiłam wzrok w podłogę
- ale wiesz, że to nieuniknione ?
- wiem. i znam też ich reakcje - głos zaczął mi drgać, a do oczu napłynęły zły
- pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. A jeżeli na prawdę kochasz Mariusz to i oni go polubią. Przecież już go znają. Ile razy przychodził do nas do domu, gdy się przyjaźniliśmy ?
- ale teraz jest inaczej. Oni nie zaakceptują naszego związku.
- będzie dobrze - Maciek przytulił mnie do siebie
- musi - szepnęłam.
Usłyszałam trzask drzwi. Szybko otarłam policzki mokre do łez i zajęłam się wypakowywaniem zakupów przyniesionych przez Wlazłego. Przygotowałam szybką kolację i usiedliśmy do stołu. Było już strasznie późno, więc gdy tylko zjedliśmy poszliśmy spać.

Gdy tylko się obudziliśmy Mariusz pojechał na trening przed meczem. Wraz z bratem zjadłam śniadanie i w spokoju przygotowywaliśmy się do wyjścia. W międzyczasie przyszła Angela. Po jej zachowaniu mogę stwierdzić  ba jestem tego w 100% pewna, że ona nadal coś czuję do Maćka. Zjedliśmy razem obiad. Po czym zrobiłam lekki makijaż, ubrałam czarne rurki i zakupioną kiedyś z Arkiem koszulkę klubową z numerem 2. Zgarnęłam mój aparat oraz wejściówki i ruszyliśmy w stronę hali. Przed obiektem było pełno kibiców. Nie tylko Skry, ale również Zaksy. Każdy chciał wygranej swojej drużyny. Wewnątrz panowała nieziemska atmosfera. Wszyscy dopingowali swoje drużyny. Zajęliśmy nasze miejsca w sektorze dla rodzin i z niecierpliwością oczekiwaliśmy rozpoczęcia meczu. Pierwszy raz oglądam mecz siatkówki na żywo, choć muszę przyznać, ze w telewizji oglądałam może dwa razy, i to jeszcze gdy mieszkałam razem z rodzicami i Maćkiem.
- Olaaa - usłyszałam wołanie i momentalnie się obróciłam.
- Arek ! - mały wpadł w moje objęcia - co ty tutaj robisz?
- przyszedlem z mamą - powiedział, a ja odwróciłam się w stronę wskazaną przez małego i delikatnie skinęłam głową. Arek miał na sobie koszulkę, którą razem kupiliśmy. Po przywitaniu szybko pobiegł do Pauliny, a my w spokoju obserwowaliśmy przebieg meczu.
Po długiej walce Skra wygrała 3:2. Mecz był naprawdę pasjonujący. Porobiłam mnóstwo fajnych zdjęć. Kibice podziękowali zawodnikom za mecz, a zawodnicy kibicom za wsparcie. Dzieci wpadły na boisko w objęcia swoich rodziców. Siatkarze porozdawali autografy. Maciek wrócił do domu moim samochodem, odwożąc uprzednio Angelikę, a ja czekałam aż chłopaki wyjdą z szatni. Po godzinie postanowiłam sprawdzić co się dzieje. Delikatnie zapukałam do drzwi. Usłyszałam tylko głośne "proszę". Ostrożnie weszłam do środka.
- Mariusz do Ciebie - zawołał Aleksandar
- jak Ci się podobał mecz ? - Kłos objął mnie ramieniem
-  nie znam się na siatkówce, ale powiem wam że nie było najgorzej - uśmiechnęłam się
- Karol, czy mógłbyś wziąć to swoje łapsko z ramienia mojej dziewczyny - odchrząknął Wlazły, który właśnie pojawił się w szatni - dziękuję.
- ja poczekam na zewnątrz - uśmiechnęłam się i opuściłam obiekt. Usiadłam na ławce przed halą. Czekając na przybycie siatkarza myślałam nad tym co mam powiedzieć rodzicom. Przecież jestem już dorosła i sama decyduję o swoim życiu. Nie chcę ich jednak stracić.
- nad czym tak myślisz ? - spytał Mariusz, siadając obok mnie i obejmując mnie ramieniem
- zakochana para... - zaczął nucić pod nosem przechodzący obok Zatorski.
- szczęścia na nowej drodze życia - Bąkiewicz klepnął Wlazłego w ramię. Gdy już pożegnaliśmy się z wszystkimi Bełchatowianami, postanowiliśmy wrócić do mieszkania. Weszliśmy do środka. W jadalni czekała już na nas kolacja...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz