środa, 7 listopada 2012

10.

Rozwiesiłam wyprane parnie i opadłam zmęczona na kanapę. W sumie dzisiaj praktycznie nic szczególnego nie robiłam... tylko, że się nie wyspałam i to przez Angelę. Przynajmniej zadzwoniła w ważnej sprawie. Po chwili dołączył do mnie siatkarz. Wręczył mi trzy bilety VIP na piątkowy mecz. Jupi.  Nie nadążałam nad sobą.. Nie dawno nie wiedziałam nawet, że istnieje taki ktoś jak Mariusz Wlazły i nie miałam zielonego pojęcia o siatkówce, teraz też nie mam, ale chcę to zmienić. Bo przecież to trochę dziwne... spotykam się z siatkarzem a nic nie wiem na temat jego pasji... Ja w ogóle jestem dziwna.. Jak mogłam zgodzić się na związek z kimś kogo znam zaledwie tydzień. to w ogóle nie jest do mnie podobne. Czy żałuję ? Nie żałuję. A to dlaczego ? Bo zakochałam się w jego twarzy. Ma taką chłopięcą, dziecinną twarz, co mnie bardzo w nim pociąga. Nie wiem czy to jest miłość, czy tylko zauroczenie, co u mnie zdarza się nader często. Wiem jednak, że chcę spróbować, chcę spróbować go pokochać i dzielić z nim resztę swojego życia, wspierać go po przegranych meczach, cieszyć się po wygranych, rozwiązywać wspólnie problemy, a co najważniejsze opiekować się razem z nim Arkiem. Zastanawiacie się pewnie co z Jackiem. O Jacku już prawie zapomniałam, bynajmniej tak mi się wydaję, nie widziałam go od tego feralnego dnia, gdy chciał podpalić moją restaurację. Muszę pozbyć się wspomnień z nim związanych, aby zacząć nowe, lepsze życie, oby u boku Mariusza.
- dziękuję - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić
- tylko tyle ?  na więcej Cię nie stać ? - zaśmiał się - a ja się tak starałem aby je zdobyć - usiadł "obrażony" obok mnie
- dziękuję bardzo, bardzo, bardzo - moje podziękowania uwieńczyłam buziakiem w policzek, miał być w policzek, ale Mariusz szybko się odwrócił i moje wargi wylądowały na jego ustach.
- no i to rozumiem - uśmiechnął się szeroko - to co robimy ?
- odpoczywamy
Zadowolony Wlazły uniósł kciuk ku górze, po czym rozłożył się na całej kanapie.
- nie za wygodnie Ci ? - zapytałam ironicznie
- czegoś mi brakuje - odpowiedział. Natychmiastowo znalazłam się w jego objęciach.
Wywierciłam sobie wygodną pozycję i włączyłam telewizor. Skakałam z kanału na kanał nie mogąc znaleźć nic sensownego.
- zostaw tam to - powiedział nagle
- że niby chcesz oglądać "Trudne sprawy" ? - zapytałam z niedowierzaniem
- no a czemu niby nie ?
Przełączyłam na Polsat 2. Chwile pooglądaliśmy ten "opart na faktach" serialik, po czym Mariusz stwierdził, że już to oglądał i wyrwał mi z ręki pilot.
- ej ! - wbiłam mu palec pomiędzy jego żebra
- to na mnie nie działa - zaśmiał się
- jesteś tego pewny ? - zaczęłam dźgać go coraz mocnej, co przerodziło się w łaskotanie. poskutkowało. Wlazły miał łaskotki - znam więc jego słaby punkt. Uśmiechnęłam się. Przez nasze "zabawy" spadliśmy na podłogę.
- halo, jest tu ktoś ?  - usłyszeliśmy głos Winiarskiego
- tu jesteśmy - krzyknął Mariusz.
- czemu leżycie na podłodze ? - spytał z miną "What the fuck?!"
- lepiej nie pytaj - rzuciłam i podniosłam się z podłogi, to samo uczynił Wlazły.
- co Cię sprowadza w moje... yy... nasz skromne progi ? - spytał siadając na kanapie. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem , ale on nic sobie z tego nie zrobił
- jak to, stary.. zapomniałeś, że dzisiaj mecz ? - oburzył się Winiar
- Misiek, jaki mecz ? - Mariusz spojrzał na kolegę
- Misiek ? - krzyknęłam i zaczęłam się głośno śmiać
- a ty co z kosmosu się tutaj pojawiłaś ? - sarkastycznie powiedział Michał
- Szampona przeboleje, ale żeby Misiek - wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem, po czym dołączyli do mnie panowie.
- Barca gra z Realem ! - oznajmił łaskawie Winiarski gdy już opanowaliśmy nagły napad śmiechu.
- zapomniałem... - jęknął Mariusz.
Spojrzał na zegarek. Mecz za pół godziny. Szybko wysłał Miśka po jakieś browary, a sam wparował do kuchni. Wyjął z jednej z szaf popcorn do mikrofalówki, który już po chwili był gotowy. Powtórzył to z 5 razy. Stałam oparta o kuchenny blat i przypatrywałam się jego ruchom. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Nigdy się tak nie czułam. Może dlatego, że nigdy nie czułam do nikogo tego samego co do Mariusza.. nawet z Jackiem - to nie było to samo.
- Olkaaa - Mariusz wyrwał mnie z rozmyśleń - oglądasz z nami ?
- a mam inne wyjście ?
- nie - chwycił mnie za rękę i zaprowadził do salonu.
W tym samym czasie wrócił Michał. Chłopaki rozsiadli się na kanapie. Usiadłam obok Wlazłego i czekałam na początek meczu. Piłka nożna nie jest moją mocną stroną, choć wiem o niej więcej niż o siatkówce, a to za sprawą mojego taty, który od dziecka pasjonuje się tym sportem.
Zaczęła się pierwsza połowa. Widać było że Barcelona od samego początku przejęła inicjatywę. Oczywiście nie mogło być łatwo, prosto i przyjemnie. Mariusz kibicował Barcelonie, a Michał - Realowi. Obiecałam sobie, ze nigdy więcej nie obejrzę z nimi żadnego meczu.
- chłopaki, przecież oni i tak was nie słyszą  - burknęłam  po kolejnej uwadze Wlazłego na temat prowadzenia piłki przez Messiego. Siatkarze tylko pokiwali głowami i wrócili do poprzedniego zajęcia, czyli dawania porad przez telewizor.
Drugiej połowy nie miałam zamiaru oglądać. Wtuliłam się w Mariusza i zamknęłam oczy. Obudziłam się w ostatniej minucie spotkania. Wynik 1-1. "Przynajmniej się nie pozabijają" pomyślałam spoglądając na nie zbyt szczęśliwe twarze siatkarzy. Zebrałam puste miski ze stołu i zaniosłam je do kuchni. Załadowałam wszystko do zmywarki, po czym ją włączyłam. Chłopaków w tym czasie pochłonęła rozmowa na nieznany mi temat. W końcu się pożegnali. Zmęczona weszłam do łazienki i wskoczyłam pod prysznic. Gdy wychodziłam zobaczyłam Mariusza opartego o ścianę. Szybko chwyciłam ręcznik i obwinęłam się nim. Szampon cwaniacko się uśmiechnął nie odrywając ode mnie swojego spojrzenia.
- długo tutaj stoisz ? - spytałam
- wystarczająca długo - odpowiedział nie ruszając się z zajętego przez siebie miejsca
Pozostawiłam do bez komentarza i udałam się do garderoby. Zaraz za mną wszedł do niej również Wlazły.
- czego szukasz ?
- mojej piżamy
- a czy ona przypadkiem nie wisi w suszarni ?
- kurde noo.. - jęknęłam
- weź to - rzucił mi swój T-shirt. Był ogromny.
Mariusz wyszedł do łazienki. Ja poszłam jeszcze do kuchni zjeść jakąś kanapkę, ponieważ mój żołądek domagał się swojej porcji żywności. Gdy wróciłam do sypialni był tam już siatkarz. Dołączyłam do niego. Wtulona w mojego chłopaka oddałam się krainie marzeń...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz