Następnego dnia pojechałam do Wielunia odebrać Arka. Mariusz w tym czasie wypacał siódme poty na siłowni. Nawrocki ich nie oszczędzał, w końcu w przyszłym tygodniu Bełchatowianie grają w finale Ligi Mistrzów i mają bardzo duże szanse aby pokonać rosyjski Zenit Kazań.
Zaparkowałam moją Skodę na podjeździe domu Wlazłych. Zasutkałam do drzwi, które od razu otworzyła mi przemiła pani Basia.
- Ola już przyjechałaś? Wchodź dziecino. Arek bawi się z Kaziem i Britem w ogrodzie.
Mama Mariusza zaprowadziła mnie na tyły posesji, a gdy tylko mały blondynek mnie zobaczył, rzucił się na mnie i zaczął przytulać, jakbym była najwspanialszym pluszakiem na świecie.
- wracamy już do domu? - zapytał gdy Barbara częstowała nas ciasteczkami własnej roboty.
Arek zaciągnął mnie po schodach na górę do starego pokoju Mańka. Jego kwatera praktycznie nie zmieniła się od gimnazjalnych lat. Łóżko, szafa, biurko i tony komiksów. Arek pokazał mi każdy kąt sypialni, a potem pomogłam mu się spakować. Zeszliśmy na dół, gdzie od razu zaatakowała nas pani Basia.
- Olu, a upieczemy takie ciastecka jak babcia? - Mały popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem.
- musiałabym wziąć od babci przepis - uśmiechnęłam się, a Barbara jak strzała pobiegła do kuchni i również szybko wróciła z zapisaną kartką.
- dbaj tam o nich - poleciła mi, gdy żegnaliśmy się przy drzwiach.
- obiecuje - uniosłam kąciki ust do góry i przytuliłam się do mhh.. przyszłej teściowej ? Może i tak.
Dziadkowie uściskali również Arkadiusza. Wsadziłam Młodego na tylne siedzenie i dokładnie zapięłam w foteliku.
- Oluś pojedziemy do taty ? - spytał lekko się przeciągając
- obawiam się że nie. Muszę jeszcze wstąpić do restauracji po drodze - spojrzałam w lusterko i delikatnie uśmiechnęłam się do Blondynka.
- a wies że bardzo fajnie jest mieć taką restaurację.
- czemu tak uważasz?
- bo możes sobie jeść kiedy chces i ile chces i nie musisz płacić - zaśmiał się tym swoim melodyjnym, pełnym spokoju i radości, dziecięcym śmiechem.
- w sumie to masz rację.
- a upieczemy ciasteczka?
- jasne. Tylko będziemy musieli wstąpić do sklepu po składniki.
Zaparkowałam przed Inspiracją i razem z Arkiem weszłam do środka. Mały trochę zgłodniał, więc szef kuchni specjalnie dla niego przygotował porcję frytek. Podpisałam wszystkie papiery i sprawdziłam zamówienia. Jak ja lubie być właścicielką. O wiele gorzej ma Bartek, który pełni rolę menadżera. Ale przecież sam chciał.
Później znów załadowaliśmy się do Skody i bardzo szybko ją opuściliśmy na sklepowymi parkingu. Weszliśmy do supermarketu i zaczęliśmy buszowanie między zapełnionymi wszelkimi produktami półkami. Wsadziłam Arka do metalowego sklepowegw wózka i przemierzaliśmy Auchanowskie alejki. W końcu z całym wózkiem stanęliśmy przy kasie.
- Ola patrz tam stoi moja mama - Młody wskazał na postać Pauliny stojącej w kolejce do kasy obok.
Była żona Mariusza od razu nas zauważyła i posłała w naszym kierunku promienny uśmiech.
Zapłaciliśmy za zakupy po czym na parkingu spotkaliśmy się z Pauliną. Arek stęsknił się za rodzicielką więc zaprosiłam ją do nas. Trochę się wahała ale ostatecznie przyjęła propozycje.
- Ola, a mama będzie mogła upiec z nami ciasteczka ? - spytał gdy wszyscy znaleźliśmy się już w mieszkaniu.
- jeżeli będzie chciała - odpowiedziałam rozpakowując zakupy - napije się pani czegoś ?
- jaka pani? Przecież jesteśmy w pewnym znaczeniu rodziną. Paulina jestem - podała mi dłoń
- Aleksandra - uścisnęłam jej dłoń
Nalałam do trzech szklanek soku pomarańczowego wstawiając dw jednej specjalnie dla Arka - kolorową słomkę.
Przygotowałam wszystkie składniki i razem z Małym i Pauliną zaczęliśmy przygotowywać sławne ciasteczka pani Wlazły.
Jakież było zdziwienie Mariuszj gdy zobaczył swoją byłą żonę krzątającą się po jego kuchni. Arek błyskawicznie znalazł się w objęciach taty i zaczął tłumaczyć mu skąd jego mama wzięła się w mieszkaniu. Następnie siatkarze podszedł do mnie i delikatnie musnął mój policzek. Za pewne z chęcią by mnie przytulił gdybym nie miała rąk w cieście.
- Mariusz jeżeli już tutaj jestem to chciałabym z tobą porozmawiać - Paulina zwróciła się do byłego męża, a ten gestem ręki wskazał jej kanapę w salonie.
Nie chciałam im ani przeszkadzać ani ich podsłuchiwać więc razem z Arkiem dokończyłam pieczenie ciasteczek.
- Ja już się będę zbierała - oznajmiła Paula, po czym pożegnała się z synem i opuściła mieszkanie.
Mariusz odetchnął z ulgą i przytulił mnie od tyłu. Przy okazji wizyty byłej żony ustalili jej odwiedziny z synem. Miała go wziąć na dwa tygodnie w wakacje. Arek pałak entuzjazmem i już nie mógł doczekać się wyjazdu z mamą.
- Ola długo jeszcze te ciastka ? - dopytywał się co chwilę mały blondynek.
- zaraz sprawdze.
Z pobieżnych oględzin stwierdziłam że ciastka są już gotowe więc nałożyłam kuchenne rękawice i wyjęłam całą blachę wypieków. Arek przez następne pół godziny czekał przy kuchennym blacie aż ciasteczka wystygną. Siedział bez ruchu i jakby zahipnotyzowany wpatrywał się w talerz słodkości.
- tatoo już ? - błagałnym wzrokiem spojrzał na Mańka.
- już możesz - westchnął bez emocji. Ale zaraz pobiegł do kuchni i jako pierwszy rzucił się na wypieki.
- Ola te ciastka są lepsze niż babci - zachwalał Arek
- popieram - dodał Mariusz i mocno mnie przytulił.
- pójdziemy na spacelek? - zaproponował Młody - tylko Ola weź te ciasteczka bo po drodze zgłodnieje.
Pokręciłam z niedowierzaniem głową ale przystałam na propozycje Wlazłego Juniora. Wpakowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy łącznie z aparatem, który niestety nie długo się tam nabył, bo siatkarz szybko go przejął.
- fotograf się znalazł - mruknęłam pod nosem
- a żebyś wiedziała. A teraz uśmiech proszę - błysnął mi fleszem po oczach.
- kochanie chociaż lampę wyłącz - klepnęłam go po policzku i chwytając Arka za rękę wyszliśmy z mieszkania.
Przespacerowaliśmy się nad staw. Maniek oczywiście rozdał kilka, a nawet kilkadziesiąt autografów.
- myślałam że już cały Bełchatów na twój autograf, a jednak się myliłam - zaśmiałam się pod nosem obejmując w pasie pszczółkowego kapitana.
- no widzisz jestem tak rozchwytywany że ludzie chcąc mieć po kilka moich autografów - odwzajemnił mój uścisk i ucałował moją skroń.
Usiedliśmy na ławeczce przy zbiorniku wodnym i obserwowaliśmy jak Arek karmi moimi wypiekami kaczki i łabędzie.
- Stęskniłem się za tobą. Za twoją bliskością, ciepłem twojego ciała.
- Mariuszku kochanie i tak wiem o co ci chodzi - zaśmiałam się.
- fajnie że się zgadzasz - objął mnie ramieniem.
- patrzcie wujek Aleks kłóci się z jakimś panem - Arek podbiegł do nas i wskazał na dwie postacie w oddali.
Fajny rozdział hmm ciekawe z kim się kłócił Alek ; ) Dodaj szybko nowy rozdział ;p
OdpowiedzUsuńbardzo fajny roździał, niedawno wpadłam na tego bloga i przeczytałam wszystko na raz :) dodaj szybko coś nowego, też jestem ciekawa z kim kłóci się Aleks.
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie. Dopiero początek ;)
fajnie piszesz ;D
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział ;D
Super piszesz :) Nominowałam twojego bloga :) Pytania znajdziesz na moim blogu http://love-fight-for-this-love.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńUuuu Aleks się z kimś kłóci ... no, no jestem bardzo ciekawa z kim to :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Zapraszam na http://siatkowka-w-rytmie-rock-n-rolla.blogspot.com/