sobota, 12 stycznia 2013

33.

- ja od oknaaaa ! - krzyknął Wlazły i czym prędzej pobiegł na przedostatnią dwójkę.
Powoli weszłam do autobusu obładowana torbą z laptopem i zajęłam 'zajęte' przez Mariusz miejsce. Usiadłam obok niego i włączyłam laptopa.
Nawrocki sprawdził obecność, przy czym okazało się, że nie ma Aleksandara i Konstantina. Piętnaście minut później Serbowie dotarli do nas obładowani torbami z pamiątkami. mijając trenera promiennie się do niego uśmiechnęli szczerząc przy tym swoje białe ząbki.
- podzielicie się z nami ? - rzucił winiarski przeglądając nowe nabytki swoich kolegów.
- taa jasne, już się robi - mruknął Aleks i dał Michałowi breloczek z logiem Asseco Resovii Rzeszów na jedne stronie, a na odwrocie herbem miasta Rzeszów.
- dzięki, nie trzeba było ! - pisnął uradowany przyjmujący i zaczął zachwycać się prezentem jak małe dziecko, co chwilę podstawiając go Dadze pod nos - przypnę sobie do kluczy.
- Tak, to na prawdę świetny pomysł. Siatkarz Skry będzie miał gadżet swojego największego wroga na siatkarskim parkiecie - zaśmiał się Wlazły.
- zazdrościsz bo ty nie dostałeś ! - Michał wytknął język w kierunku swojego przyjaciela.
- dostałem. Może nie od Aleksa, ale dostałem - Mario cwaniacko się uśmiechnął i pocałował mnie w policzek.
Zawodnicy skomentowali to salwą śmiechu i na szczęście temat się urwał.
- treneeerzeee ! - krzyknął nagle Kooistra - a wziął trener puchaaar ?!
Serca wszystkich zamarły. Właśnie minęliśmy tabliczkę informującą, że wyjechaliśmy z Rzeszowa. Kierowca w mgnieniu oka zawrócił autobus i wróciliśmy do centrum miasta, gdzie trener w swoim hotelowym pokoju zostawił puchar.

Wlazły wyleciał z autobusu, jako iż biegał szybciej niż ktokolwiek ze sztabu szkoleniowego. Po dziesięciu minutach wyszedł z budynku z wczorajszą zdobyczą.
- nie było łatwo, ale wiecie, ma się ten urok osobisty - zaśmiał się i oddał puchar domagającemu się tego Zatiemu.
Paweł mocno przytulił statuetkę do swojego ciała, mówiąc przy tym coś w stylu "już spokojnie, ze mną jesteś bezpieczny". Wszyscy zmierzyli go wzrokiem, a ten tylko wyszczerzył swoje kły i oddał puchar siedzącemu nieopodal Kłosowi.
Wpuściłam Mariusza na siedzenie 'od okna' i zaczęłam przeglądać plotkarskie portale internetowe.
- Jezuuuuu - jęknęłam - nasze zdjęcie jest już wszędzie.
- muszę wam powiedzieć, że bardzo ładnie wyszliście - nad naszymi głowami pojawiła się łepetyna Plińskiego.
- co tam macie ? - jak na zawołanie koło nas pojawił się zaciekawiony Winiarski - a mówiłem, ze tak będzie - zaśmiał się - a ty wtedy powiedziałeś "pieprzyć to" - Michał zaczął parodiować swojego kumpla.
- Winiar idź już ! - popchnęłam go w stronę Dagmary.
Zamknęłam laptopa i odłożyłam go na wolne siedzenie obok. Ze smutkiem spojrzałam na Mariusza, po czym wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- Olka, przecież wiesz, że kiedyś to musiało się stać - wyszeptał gładząc dłonią moje włosy - musisz się z tym pogodzić, teraz już nie będziesz taka anonimowa.
- a jeżeli oni dotrą do moich rodziców. Oni są przecież przeciwni naszemu związkowi. Mogą zniszczyć twoją karierę. Mogą...
- Nie przejmuj się tym. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć - Wlazły mocniej objął mnie ramieniem.

Podróż minęła bardzo szybko. Chłopaki ciągle tryskali dobrą energią i cieszyli się z wczorajszego zwycięstwa. Co chwilę, przez autokar przechodziła salwa śmiechu. Winiar sypał żartami jak poeta rymami, Alek, Kostek i Wytze próbowali podszkolić się w języki polskim i nawet mi poprawił się humor.

Pod bełchatowską Energią czekali już kibice. Z wielkim entuzjazmem przywitali miejscową drużynę. Siatkarze długo rozdawali autografy i pozowali do zdjęć. Później udali się do budynku na konferencję prasową.
Usiadłam na plastikowym krzesełku przy drzwiach do pomieszczenia, w którym chłopaki udzielali wywiadów.
Minuty mijały. Po godzinie drzwi uchyliły się i wyłoniły się zza nich sylwetki kilku dziennikarzy. Odeszli kilka kroków ode mnie o dogłębnie o czymś dyskutowali.
- przepraszam, pani Aleksandra Pawlińska ? - zapytała niepewnie jedyna w tamtym gronie kobieta. Skinęłam głową na znak potwierdzenia jej słów - Malwina Ziber, "Przegląd Sportowy", mogłabym przeprowadzić z panią wywiad?
- nie wiem czy to dobry pomysł - próbowałam się jakoś wymigać, ale nie mogłam znaleźć odpowiednio mocnego argumentu.
- zapewniam panią, to będzie tylko kilka pytań - nalegała kobieta. Niepewnie się zgodziłam, a pani Malwina włączyła swój dyktafon - jakie stosunki łączą panią z kapitanem Skry Mariuszem Wlazłym?
Zamarłam. Ciekawe co to w ogóle ją interesuje. Kolejna dziennikarka szukająca sensacji, która zrobiłaby wszystko aby jej artykuł został opublikowany. Już miałam jej wygarnąć, ale w porę ugryzłam się w język. Wdanie się w pyskówkę z tą kobietą na pewno nie skończyłaby się ani dla mnie, ani dla Mariusz dobrze. W duchu modliłam się tylko o to aby chłopaki czym prędzej zakończyli ta konferencję i uratowali mnie przed tą pożal się Panie Boże dziennikarką sportową, z naciskiem na sportową.
- jesteśmy parą i  wspólnie chcemy wychowywać Arka, a w przyszłości starać się o własne dziecko - odpowiedziałam niepewnie. Wiem, że muszę uważać na słowa, bo każde stwierdzenie może być wykorzystane przeciwko mnie.
- czyli to dla pani Mariusz rozwiódł się z żoną ?
Z ledwością powstrzymywałam się, aby jej nie przyłożyć.
- nie. Mariusz spotkałam już w trakcie jego rozwodu.
- więc znacie się państwo od niedawna ? - pytała dociekliwa dziennikarka
- znamy się już od bardzo dawna. Mariusz chodził z moim bratem do gimnazjum. Niestety potem nasz kontakt się urwał.
- jak to jest spotykać się z siatkarzem?
- traktuję go jak normalnego mężczyznę. Muszę się przyznać, że nie jestem wielką fanką siatkówki. Przed poznaniem Mariusza, wiedziałam tylko, że taki sport istnieje, bo uprawia go mój brat.
- a jak państwo nawiązali znów kontakt? Czy w waszym związku doszło już do jakiś burzliwych scen i nagłych zwrotów akcji?
Tak, tego pytania bałam się najbardziej. Co miałam jej powiedzieć? Że chłopak mnie zdradził i przez przypadek trafi;lam do mieszkania Wlazłego? Za pewne wzięłaby mnie za jakąś materialistkę, która specjalnie pojawiła się w życiu kapitana Skry, biorąc pod uwagę tylko jego pieniądze.
Na szczęście od udzielenia odpowiedzi uratowali mnie wychodzący z sali konferencyjnej siatkarze. Przeprosiłam dziennikarkę i pobiegłam do Mariusza. odetchnęłam z ulgą gdy niejaka Ziber zniknęła z mojego pola widzenia.
- nie pytaj - warknęłam widząc, że siatkarz już zbiera się do zadania mi pytania - wracajmy do domu...



___________________________________________________
i kolejna porażka Skry w tym sezonie... 
Co się dzieje z drużyną Jacka Nawrockiego ? 

Winiaaaar, wracaj do zdrowia :)

pozdrawiam,
M. 

2 komentarze:

  1. kolejny fajny rozdział gratuluję :p kiedy można się spodziewać kolejnego rozdziału? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. NO niestety coś nie idzie Skrze ,ale rozdział fajny ; ]

    OdpowiedzUsuń