Powrót do Polski równa się koniec urlopu, więc czas odwiedzić skromnie progi Inspiracji.
Gdy tylko wstałam przyszykowałam śniadanie dla moich głodomorów, po czym ubrałam się i zostawiając dla chłopaków karteczkę wyszłam do swojej jakże ulubionej pracy.
Stoliki i krzesła stały na swoich miejscach,a kuchnia ciągle nadawała się do użytku. Jaki wniosek ? Należy częściej robić sobie urlop. Zaszyłam się w swoim gabinecie, który o dziwo podczas mojej nieobecności nie wyleciał w powietrze, i przeglądałam wszystkie faktury oraz rozliczenia z bieżącego miesiąca. Muszę przyznać, że Bartosz się postarał i nawet pogrupował mi wszystkie papierki. Trzeba będzie pomyśleć nad jakąś premią dla niego. W czasie gdy segregowałam nowe faktury rozdzwonił się mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się numer Dagmary, więc czym prędzej odebrałam. Przez myśl przeszedł mi wątek związany z ciążą Winiarskiej, ale szybko odepchnęłam go w najciemniejszy kąt mojego umysłu.
- hej złotko - przywitała się i jak nastolatka cmoknęła do słuchawki - ja dzwonię tylko po to aby Ci oznajmić, że niestety nie pojawię się dzisiaj w restauracji... Przepraszam Cię bardzo no ale wiesz.. Misiek jutro wyjeżdża na zgrupowanie..
- rozumiem - przerwałam jej - poradzimy sobie z Bartkiem.. tylko grzecznie tam ! - dodałam i zakończyłam połączenie.
Kilka razy poobracałam komórkę między palcami po czym odłożyłam ja na moje drewniane biurko. Dokładnie posprawdzałam stan magazynów i pogawędziłam z szefem kuchni na temat nowych dań w menu. Po zrobieniu rundki po całym wnętrzu restauracji wróciłam do swojego biura. Podpisałam kilka umów, które dostarczył mi w tym czasie Bartek, po czym otworzyłam okno i wpuściłam do pomieszczenia trochę świeżego powietrza. Chwyciłam w dłonie telefon, na którego wyświetlaczu pojawiła się informacja o pięciu nieodebranych połączeniach od Mariusza i jednej nieprzeczytanej informacji, w której to Wlazły prosił abym jak najszybciej wróciła do domu.
Wybiegłam z gabinetu prawie łamiąc jednego z obcasów. Przez moją głowę przesuwały się najróżniejsze scenariusze. A co jeżeli coś stało się Mariuszowi, albo nie daj Boże Arkowi? Wsiadłam do swojej skody i z piskiem opon odjechałam spod restauracji. Na szczęście po drodze nie spotkałam żadnego patrolu policyjnego, ponieważ skończyłby się to za pewne ubytkiem pieniędzy z mojego konta. Z łopoczącym jak flaga na wietrze sercem wyszłam z samochodu i weszłam do naszej klatki. Jak na nieszczęście winda miała jakąś usterkę i zamiast kilkusekundowej przejażdżki musiałam wbiegać po schodach.
- jestem! co się stało ? - rzuciłam przekraczając próg mieszkania.
Od razu zza rogu wyłonił się Wlazły i ręką wskazał na salon. Droga która zazwyczaj nie zajmuje mi więcej niż dziesięć sekund wydawała się teraz katorgą. Szłam jak na ścięcie. Ale widok mojej mamy siedzącej w fotelu i popijającej herbatkę na prawdę podciął mi kolana.
- mamo ? co ty tutaj robisz ? - spytałam zaskoczona, po czym usiadłam koło Mariusz na kanapie.
Siatkarz objął mnie w pasie i aby dodać otuchy na starcie z rodzicielką pocałował w skroń.
- wiem, że to co teraz powiem może was zszokować - zaczęła Krystyna - zdaję sobie sprawę z tego, że o takich rzeczach powinnam powiedzieć wam wcześniej, ale najpierw nie myślałam, że wy kiedykolwiek się spotkacie, a później nie sądziłam, że wasza relacja rozwinie się aż do tego stopnia.
Wzrokiem wodziła z mojej sylwetki na sylwetkę Mariusz. Zaczynałam bać się tego co ma nam do powiedzenia. Fatygowała się do nas aż z Rzeszowa, więc ma chyba jakąś ważną sprawę.
- o czym pani mówi ? - dopytywał nerwowo Wlazły
Krystyna upiła łyk herbaty, aby po chwili wyjaśnić nam po co się zjawiła.
- miałam romans z Kazimierzem - ucięła krótko.
Oczy wyskoczyły mi z orbit. Ścisnęłam mocniej dłoń Mańka. Spojrzałam na jego twarz, z której poranny optymizm wyparował.
- o czym pani mówi ? - spytał podniesionym głosem.
- ty i Ola.. wy możecie być rodzeństwem.
- żartujesz sobie?! już nie masz czego wymyślać tylko takie głupstwa?! - nie mogłam powstrzymać emocji. Wstałam i zaczęłam nerwowo przechadzać się po salonie.
Nie mogłam uwierzyć w to, że moja idealna, aż nadto pobożna mamusia mogłaby zdradzić tatę. Przecież to niedorzeczne.
- nie wiem jak do tego doszło. to był impuls. przecież w dzisiejszych czasach też macie takie impulsy, czy jak to tam nazywacie - próbowała się bronić, ale każde słowo wypowiadała tak oschle i obojętnie, że miałam wrażenie, że robi to specjalnie, tylko po to aby zrobić nam na złość - oboje byliśmy już lekko wstawieni.
- proszę Cię nie kończ - urwałam jej - wyjdź. musimy to wszystko przemyśleć.
- ja tylko chciałam abyście wiedzieli i nie żyli w grzechu - uśmiechnęła się sztucznie i opuściła mieszkanie
- sama żyjesz w grzechu ! - krzyknęłam za nią, po czym zamknęłam główne drzwi "na cztery spusty".
Oparłam się o nie i natychmiastowo zsunęłam na podłogę. Łzy popłynęły po moich policzkach.
- co się stało ? - ze swoje pokoju wyszedł Arek. Podszedł do mnie i odgarnął opadające na moją twarz włosy - wszystko będzie dobrze. Tatuś zawsze tak mówi.
Posłałam mu nikły, bardziej wymuszony niż prawdziwy uśmiech. Blondynek szybko zniknął, a na korytarzu pojawił się Mariusz.
- Oluś, musimy być silni.. przecież to nie musi być prawda! - usiadł obok mnie o mocno przytulił
- a jeżeli jest ? - odsunęłam się od niego
- nie możesz myśleć o tym w ten sposób. Jeszcze dziś zadzwonię do ojca... musimy zrobić badania genetyczne.
- to potrwa... - westchnęłam i otarłam mokre policzki
- nie potrwa. Pamiętasz jak Aleks mówił o tym dziecku, wtedy co ten facet prawie go pobił.. - kiwnęłam twierdząco głową - był w prywatnym gabinecie i czekał na wyniki raptem dwa tygodnie.
- ale Mariusz ja nie mogę.. - urwałam i jak najszybciej pobiegłam do sypialni.
o mamo... się porobiło. niech się wszystko wyjaśni i będzie dobrze. nie lubię tej mamy Oli ;/
OdpowiedzUsuńO kurwa... Hehe moja pierwsza reakcja ^^ Nie będą rodzeństwem... nie ma opcji :) Przecież są zaręczeni, no! Ale mącisz.. Czekam na rozwój wydarzeń
OdpowiedzUsuń:OOO no oni nie mogą być rodzeństwem !! masakra ;D
OdpowiedzUsuńczekam na następny z niecierpliwością, a w wolnej chwili zapraszam do siebie ;))
O ja cię.....no to się porobiło :-D To my teraz mamy żyć dwa opowiadaniowe ( Jest takie słowo? o.O ) tygodnie w niepewności?;-) Czekam na kolejny!! :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam: Marta ♥
Super blog, dzisiaj cały przeczytałam i nie moge się doczekać kolejnych pisz dziewczyno! To jest genialne! :) A przy okazji zapraszam na mojego bloga :)
OdpowiedzUsuńhttp://siatkarskieprzygody.blogspot.com/
Zawsze mnie rozwala ten tytuł! :D I pamiętaj o wielkich literach na początku zdań. :)
OdpowiedzUsuńA poniżej link do konkursu ---> można wygrać kalendarz z siatkarkami Impela.
http://wroclawprzezsiatke.blogspot.com/2013/03/konkurs-wygraj-kalendarz-impelu-wrocaw.html
O KURWA... NIE NIE NIE ONI NIE MOGĄ BYĆ RODZEŃSTWEM, TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA. MAM NADZIEJE ŻE MAMA OLI WYMYŚLIła to żeBY ICH ROZDZIELIĆ
OdpowiedzUsuńDODAJ SZYBKO BO NIE WYTRZYMAM
U MNIE KOLEJNY - 6 ROZDZIAŁ
http://wlochy-to-moj-nowy-dom.blogspot.com/
POZDRAWIAM
WINIAROWA:)
O nie nie nie ! Wszystkie ma być dobrze ! Żadne rodzeństwo ! Boski blog <3
OdpowiedzUsuń