Mariusz delikatnie położył mnie na swoim ogromnym łóżku. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- spokojnie. nie bój się. chcę żebyś po prostu przy mnie była - powiedział po czym objął mnie ramieniem.
W nocy przyśnił mi się Jacek i ta zabawna scena "wpychania" tej laluni do szafy. Tym razem nie było mi do śmiechu. Wróciły do mnie wszystkie wspomnienia. Obudziłam się i cichutko wyszłam z sypialni siatkarza. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie gorącą czekoladę, po czym usiadłam na kanapie w salonie. Tym razem moje myśli znów "nawiedził" Wlazły. Analizowałam wszystkie jego ruchy, gesty, miny, muśnięcie warg, wspólnie spędzone chwile. Znamy się kilka dni, a już czuję się z nim strasznie związana.
Niespodziewanie poczułam czyjeś ręce na moich ramionach.
- co się stało ? Czemu płaczesz ? - nie czekając na moją odpowiedź przytulił mnie - chodź spać. już późno.
Po tych słowach ruszyłam do swojego pokoju.
- ale spać do mnie - chwycił mnie za rękę - bo inaczej nie usnę.
Ciągnięta przez Mariusza padłam na łóżko i natychmiast zamknęłam oczy. Czułam jak przykrywa mnie kołdrą. Czułam jego przeszywające spojrzenie, jego rękę na moich plecach. Wodził nią po moim grzbiecie, schodząc coraz niżej.
- Mariusz - krzyknęłam po czym opuściłam jego sypialnie i udałam się do mojej. Zamknęłam drzwi na klucz i poszłam spać.
Obudziłam się po 10 wyszłam z pokoju. Miałam zamiar przeprosić Wlazłego, jednak go nie zastałam. Na stole w jadalni leżał bukiet czerwonych róż, z karteczką :
"Przepraszam za wczoraj. Zachowałem się jak cham. Wybaczysz mi ? Mariusz. P.s. Pojechałem po małego wpadniemy jeszcze do centrum handlowego. trzymaj się"
- już wybaczyłam - uśmiechnęłam się sama do siebie.
Przygotowałam sobie śniadanie. I usiadłam wygodnie na kanapie. Włączyłam tv na jakimś amerykańskim serialu i zajadałam się kanapkami.
Nagle ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Poszłam otworzyć
- dzień dobry. Jacek Nawrocki, trener Skry. Jest Mariusz ?
- Mariusz pojechał po syna - odpowiedziałam i zaprosiłam trenera do środka.
- ty jesteś Paulina ? - spytał siadając na kanapie
- nie. Jestem Ola. Podać panu coś do picia ? - chciałam jak najszybciej zmienić temat
- nie trzeba. Skąd się tutaj wzięłaś ? Opowiedziałam panu Jackowi moją historię. Uwzględniając moje braki w wiedzy o siatkówce. Trener zaproponował mi przyjście na parę treningów. Zazdroszczę chłopakom. Mają wielkie szczęście że pracują z takim zawodowcem i sympatycznym chłopakiem. Naszą rozmowę przerwał dźwięk zamykanych drzwi.
- Olaaa ! - zza ściany wyleciał Arek i przytulił mnie - dzień dobly - powiedział patrząc na pana Nawrockiego.
Zostawiłam Mariusza i trenera samych, zabierając Arka do jego pokoju. Po długich naradach postanowiliśmy poukładać puzzle. Młody wybrał jak najmniejsze kawałki. Było ich półtysiąca. Nie narzekałam tylko od razu wzięłam się do układania. Po kwadransie pan Nawrocki zaczął się zbierać.
- do zobaczenia Olu - krzyknął wychodząc
Po zamknięciu drzwi Mariusz przyszedł do nas. Usiadł na dywanie obok Arka i zaczął układać puzzle. Miał bardzo dobry kontakt z synem. Byłam w nich wpatrzona jak w obrazek. Gdy tylko udało im się złożyć część obrazka cieszyli się jak małe dzieci. Arkowi się nie dziwiłam no ale Mariusz. W pewnym momencie Wlazły podniósł głowę do góry i spojrzał na mnie. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wyszłam informując chłopaków iż idę gotować obiad.
- zlobis flytki ? - spytał Arek wbiegając za mną do kuchni
- a tata się zgodził na frytki?
- pójdę zasytać
Po chwili wrócił ze swoim ojcem. Mariusz zgodził się na frytki. Potem posadził syna przed telewizorem i włączył mu bajkę. Wszedł do kuchni oferując swoją pomoc. Powiedziałam mu co ma zrobić i już po pół godzinie usiedliśmy przy stole.
Po obiedzie zabraliśmy Arka na plac zabaw. Mały biegał po całym obiekcie a my siedzieliśmy na ławce.
- dziękuje za kwiaty.
- mogę kupować częściej - uśmiechnął się - nie gniewasz się już ?
- nie, głuptasie - potargałam jego włosy.
- mam do ciebie prośbę - na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech
- słucham ?
- trener powiedział że muszę od jutra wrócić do treningów. Wiesz za kilka dni gramy. I chciałbym żebyś się zajęła Arkiem. Potem znajdę jakieś przedszkole.
- z czystą przyjemnością się nim zajmę. Muszę się jakoś odwdzięczyć.
- nie musisz mi się odwdzięczać. Robię to z czystą przyjemnością - po tych słowach wybuchneliśmy śmiechem.
- tato, głodny jestem - do naszej dwójki dołączył Arek.
- no to jedźmy na pizzę - zaproponował - co wy na to.
Ledwo co wyszliśmy z samochodu Mariusza zaatakowało stado fanek. Nie wiem jak ci siatkarze z tym wytrzymują. Mnie już cholera bierze. "Mariusz a podpiszesz mi zdjęcie", "a mam autograf Wlazłego"... nie wytrzymam i rozwale te laski. Nastolatki. Ech.
Weszliśmy z Arkiem do restauracji, chwilę później dołączył do nas Mariusz. Zamówiliśmy pizzę i cole.
- bardzo zdrowo się odżywiamy - stwierdziłam
Mariusz tylko pokiwał głową, po czym zapłacił i wróciliśmy do domu.
Arek był strasznie zmęczony więc szybko usnął. Zebrałam puzzle z podłogi i dołączyłam do Szampona, który oglądał jakiś film.
- w sobotę też masz trening ? - spytałam
- rano. A dlaczego pytasz ?
- Paulina przyjeżdża w niedzielę. Tak ? - siatkarze pokiwał twierdząco głową - to może w sobotę popołudniu zabierzemy małego do zoo ?
- też o tym myślałem. Tylko nie widziałem jak zareagujesz na tą propozycje
Wbiłam mu palec między żebra. Film który oglądał Mariusz jakoś nie przypadł mi do gustu. Oparłam głowę o ramie siatkarza i usnełam.